tag:blogger.com,1999:blog-1503320524367549196.post7933285063578283047..comments2023-04-11T12:51:52.910+02:00Comments on Czarowniczo...: Wielki BłękitSheilahttp://www.blogger.com/profile/14577922962412264616noreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-1503320524367549196.post-65466715084311184972014-11-21T15:21:50.563+01:002014-11-21T15:21:50.563+01:00" Ze wstępu dowiadujemy się też, że: "Do..." Ze wstępu dowiadujemy się też, że: "Do czasu ukończenia przez ciebie tego kursu (...), uzyskasz wiedzę odpowiadającą Trzeciemu Stopniu Wtajemniczenia w tradycji gardneriańskiej lub jej podobnej." - czy to wymaga komentarza?"<br /><br />Yeah, dlatego muszę to przeczytać i przejść błyskawiczny kurs na turbogardnerianina :><br /><br />Z Twojej recenzji wynika, że książka Bucklanda mogłaby być głównym podręcznikiem w jakiejś magicznej szkole, bo jego głównym celem jest wykształcenie czarownicy, która zna się na wszystkim. W sumie mnie to nie dziwi, bo amerykańskie podręczniki, które widziałem pisane były w podobnym tonie. <br /><br />Odnośnie rozdziału o ziołach i uzdrawianiu napisze więcej po tym jak dostanę książkę w ręce. Z tym nagietkiem trochę strzelił sobie w stopę, bo jeśli ktoś jest uczulony na nagietek albo całą rodzinę astrowatych (należy do niej np,. bylica, krwawnik, mniszek, łopian i wiele innych roślin stosowanych w fitoterapii) będzie miał nie lada problem, zwłaszcza jeżeli zastosuje go na skórę.<br /><br />Co do biofeedbacku - nie wiem czy informacje o nim pochodzą z pierwszego wydania, z lat 80tych, czy już z tego poprawionego wydanego wiele lat później. W latach 80tych biofeedback był raczej mało znany; jego propagowanie dopiero się zaczynało (powstało wtedy znane EEG-Spectrum), więc Buckland mógł tam napisać wiele pierdół celem reklamowania metody. Vermhttps://www.blogger.com/profile/08986060979718524025noreply@blogger.com