27 października 2020

***** ***



Od kilku dni myślę, jak i co o tym napisać. 

No i kurde nie. Nie da się napisać jakiegoś merytorycznego wywodu, podpartego moją wiedzą z 5-cioletnich studiów, skoro na usta ciśnie się tylko "wypie***lać". Bo szczerze, brak słów innych. Brak słów merytorycznych, gdy słyszy się wezwanie do spokojnego dialogu, jak zdanie wcześniej powiedzieli Ci, że "żadnego kompromisu być nie może". Jak jakiś dziad mówi, że Twoja reakcja jest histeryczna, bo nie rozumiesz, ale on Ci wytłumaczy. Jak ktoś metaforycznie, a potem faktycznie wypowiada Ci niemalże wojnę. Jak ktoś mówi, że jak Twoje dziecko bedzie tak chore, że po porodzie umrze, to... No po prostu umrze. Jak ktoś Ci wmawia, że tortury fizyczne i psychiczne można stosować, bo tany emocjonalne są stanami przejściowymi

No, kurwa, do cholery, nie. 

Bogini jest kobietą

Jest świętą kobiecością i uświęceniem kobiecości, swoich czarownic i kapłanek. Jest wolna. Zawsze i niezmiennie, jako hasająca po łąkach Dziewczyna, jako Matka, obdarzająca uczuciem tych, których sama wybierze i jako Wiedźma, która podzieli się swoimi magicznymi sekretami z tymi, którzy okażą się tego warci. 

Sojusznik

Zachodzi w ciążę, kiedy nadchodzi na to czas, a czas jest wtedy, kiedy ona sama zdecyduje, kiedy odnajdzie kochanka. To ona tę ciążę nosi i to ona wydaje na świat Dziecię Słońce. A jej ukochany wiernie stoi u jej boku, ale nie podejmuje za nią decyzji. Trzyma jedynie za rękę, kiedy trzeba. A kiedy trzeba - sam się poświęca. 

I jeszcze jedno. W Wicca nie ma koncepcji grzechu. W Wicca można wierzyć w Niebo, można wierzyć w anioły, ale nie ma chyba mniej wiccańskiej idei, niż grzech. Każda sama za siebie podejmuje decyzje. Każda decyduje za swoje sumienie, swoje ciało i swoją duszę. I każda ponosi odpowiedzialność i konsekwencje takich czynów na własną rękę. Nie należy w wolną wolę, w wolność do decyzji ingerować. Nie wolno, zwłaszcza w sprawie tak ważnej, jak kontynuowanie ciąży z ciężko uszkodzonym płodem, odbierać prawa do własnych uczuć, przemyśleń, czynów i idących za nimi konsekwencji. Zabranianie prawa do tej decyzji, to zakładanie z góry, że biedna, mała kobietka zdecyduje źle, więc trzeba wybrać za nią. A to nie prawda.

Zdecyduje po prostu po swojemu 

Bo w każdej kobiecie (i w każdym mężczyźnie) drzemie Bogini. Wielka, Potężna i Wolna. Kto spróbuje ją sobie podporządkować bez jej zgody i jej decyzji, poniesie karę. Mam taką szczerą nadzieję. 

I pozdrawiam z tego miejsca wszystkie osoby spacerujące. Dziękuję.

Pobrane z fanpage OSK


13 października 2020

Okropna pogoda


Wiele moich współczarownic uwielbia jesień. Piękne kolory na drzewach, mile wieczory z kakao i kocykiem, i możliwość odpoczęcia po długich letnich dniach i upałach. Pamiętam jak rok temu rozmawialiśmy o tym na spotkaniu wiccańskim, jak wiele osób cieszyło się z nadejścia jesieni.

A mnie bardzo szybko zaczęło się robić zbyt głupio, żeby się odezwać. Nie cierpię jesieni. Zwłaszcza takiej, jak dzisiaj. Kiedy już kolejny dzień pada, a niebo cały dzień jest tak ołowiane, jakby słońce odmówiło współpracy w ogóle. Nie lubię krótkich dni, zimna i listopada. Zwłaszcza, że klimat się nam zmienia i złota jesień staje się z roku na rok coraz krótsza i ostatnimi laty trwa maksymalnie tydzień. Jedynym światełkiem w tym czasie są horrory (które coraz bardziej lubię) i Halloween, które miało być w tym roku świetną imprezą, a odbędzie się online - w najlepszym przypadku.


I tak było zawsze, co roku, od bardzo bardzo dawna. Wiem oczywiście też, że to, że ja czegoś nie cierpię cokolwiek powstrzyma. Wiem, jak bardzo ten okres jest potrzebny planecie i naturze. Jak bardzo jest potrzebny, najwyraźniej, moim znajomym i przyjaciołom, którzy muszą, jak słyszałam, odpocząć od lata. I świadomość tej potrzeby pozwala mi łatwiej przeżyć ten czas.

Żeby było ciekawiej, to nawet dzięki świadomości konieczności istnienia mojej znienawidzonej pory, nauczyłam się ją w specyficzny sposób po wiccańsku celebrować. Świętować, jako część naturalnego cyklu przyrody. I paradoksalnie świadomość Koła Roku i tego, że mój znienawidzony okres w roku ciągle wraca, bardzo mi pomaga. Bo jeśli ciągle będzie przychodził, znaczy, że musi co roku skończyć się i odejść, dając mi spokój. To przynosi specyficzne ukojenie mojemu niezdiagnozowanemu profesjonalnie SADowi.

Warto celebrować czas, który mamy i okoliczności, które się nam przytrafiają. Nawet nielubiane, nawet robiące nam niedobre rzeczy, czasem są nam potrzebne. Nawet ten okropny, wielodniowy deszcz.