14 lutego 2017

12 lutego 2017

Wrzenie w Lwie


Muszę się Wam przyznać, że mimo tego, jak niesamowite było to wydarzenie, ostatnie półcieniowe zaćmienie Księżyca w Pełni przeżyłam niezbyt dobrze. Piątek i sobota były dla mnie jakoś tą pełnią strasznie ciężkie, ale ich całość jakby skryła się w cieniu ziemi. Dlatego minęły jak mgnienie oka, nie pozostawiając niczego dobrego. Może to i dobrze, bo to raczej nie były najfajniejsze dwa dni tego miesiąca...

Zwierzę się Wam, choć wiele osób już to wie, że nie lubię pełni Księżyca. Bardzo źle na nie reagują moje emocje, mój umysł, a nawet moje ciało. Czuję się wtedy przepełniona do przesady, jakby "wzdęta", nadmuchana, a do tego ciężka, jak misa wypełniona po brzegi, z której się aż wylewa. Czuję za każdym razem, jak w kościach, mięśniach i żołądku gromadzi się moje zmęczenie, zbierane przez poprzednie 2 tygodnie, od nowiu. Ale tym razem, to była jakaś katastrofa...

Kierowany dumą (ale i pychą) Lew, w którego znaku znalazł się Księżyc, użyczył mi i mojemu comiesięcznemu przemęczeniu swojej potęgi, wielkości i swojego egoizmu zarazem. A z drugiej strony Ziemia ładnie skryła tę lwią pełnię w swoim cieniu tak, że zamiast wybuchu, do którego jestem przyzwyczajona i z którym wiem, jak sobie poradzić, wyszło zupełnie inaczej. Zaczęło wrzeć - cicho i pod powierzchnią, ale powoli.

To strasznie męczące, kiedy tak człowiekowi pod powierzchnią coś wrze, a nie chce wybuchnąć, spalić się jak fajerwerk i odejść w spokoju. Za to takie dwudniowe wrzenie wyczerpuje - fizycznie i psychicznie. To okropne uczucie, kiedy człowiek czuje się źle, ale zwykłe metody radzenia sobie z tym nie działają. Mięśnie i kości bolą, łzy napływają do oczu, a mimo tego - to jeszcze nie to, jeszcze nie ten oczyszczający wybuch, który pozwoli zrzucić wszystko ze środka gdzieś w tę zmniejszającą się i zabierającą ze sobą tarczę, lecz powolne sączenie ze szczeliny. Lew uczepiony pazurami status quo i nie mogący odpuścić swojego JA, MOJE, CHCĘ, żerujący na napięciu poprzednich dni.

Na szczęście jest czekolada. Ona zawsze działa. Czekolada działa cuda zawsze. I jeszcze dobre filmy. I najważniejsze - przyjaciele, którym można się zwierzyć, że Ci kiepsko. 

No i po dwóch dniach wrzenia w końcu wróciłam do normalnej siebie. Czas pełni i zaćmienia minął.
I na szczęście w przyszłym miesiącu nie zapowiadają się podobne rewelacje...

5 lutego 2017

Notatki dla siebie



Ponieważ już jest luty, ba! już po Imbolcu, w tym roku nie będzie tradycyjnego podsumowania zeszłego roku. Będzie zestaw notatek noworoczno-oczyszczających, wrzucanych na blog w ścisku pociągu. Notatek, które robiłam w komórkowym notatniku kilka ostatnich dni, dopisując pojedyncze zdania. Nie jest to oczywiście cała całość tych notatek jedynie to, czym czuję, że chcę i mogę się podzielić. Czuję, że dobrze mi to zrobi.
Mam zatem nadzieję, że nie będziecie zbyt surowi w ocenie tego... czegoś. Zwykle piszę dla Was, dzisiaj publikuję bardziej dla siebie, chociaż, tak sobie myślę, może się Wam do czegoś przyda... 

Notes to self

Nie obiecuj sobie, że będziesz siadać do roboty codziennie. Po prostu siadaj do roboty jak najczęściej. 
Przestań być leniwą bułą.

Nie rób nic, o czego słuszności nie jesteś przekonana, ale rób więcej rzeczy, do których przekonana jesteś. 
I nie odpuszczaj bo to fajna robota. Chyba. I chyba wartosciowa. Ludziom się raczej podoba. Spotkania, dyskusje przyjaźnie... chyba jest całkiem fajnie.

To co robisz jest ważne. I daje efekty - widzisz to przez to ostatnie 10 lat. Tyle się zmienia, że jak sama nie weźmiesz się w garść, to zostaniesz sama w tyle za soba.

I nie przejmuj się tym, jak piszesz. Ważne, że piszesz i póki ktoś chce to czytać, to chyba jest dobrze, nie...? 
Znaczy nie jestem pewna, ale tak mi się wydaje. 
Więc nie bój się pisać więcej i częściej. Może chyba być krócej.

Nie martw się o Zające. Zające to silne zwierzaki, nawet jak im norkę przysypie, to się wykopią i wyprostują. Tylko trzeba być z nimi. Mocno. Mocniej, niż ostatnio - będę się starała.

Na pewno nie podołasz wszystkim wyzwaniom. Nie próbuj tylko udawać, przyznaj się i poproś o pomoc.

Praca zespołowa zawsze wychodzi dobrze. Zwłaszcza nam razem. Ważne jest podejmowanie indywidualnych wyzwań i prac, ale to, co robimy razem nigdy nie będzie mniej ważne. I dlatego Wiccanisko będzie zawsze piękne jak to ostatnie i dlatego kolejne imprezy będą jeszcze lepsze.

Przestań być leniem. 
Kołuj po lądowisku z rykiem Lwicy. 
Masz dość sił, by poprawić błędy i ruszyć do przodu. 
Głęboki wdech, oddychaj wiosną, oddychaj jutrem.