11 listopada 2017

Dlaczego piszę po polsku, czyli post za długi na Facebooka


Dzisiaj jest nasze Święto Narodowe. Dzień Niepodległości. Dzień, w którym 99 lat temu Polska wróciła na mapę, a Polakom - zwrócono Wolność.

I pomyślałam, że napiszę Wam, niejako z tej "okazji", coś o tym blogu i FanPage'u na Facebooku.
Na FanPage'u bowiem nie pojawiają się żadne linki (przynajmniej nie za mojej pamięci... w każdym razie staram się ich unikać) do zagranicznych niepolskojęzycznych materiałów, gify z napisami nie po polsku, ani teksty, które sama napisałabym po angielsku. Nie dlatego, że nie umiem.

Wręcz przeciwnie - uważam, że umiem w angielski całkiem nieźle, zważywszy na nie tylko możliwość czytania książek w tym języku, ale i na to, że to przecież w Anglii uczyłam się, doskonaliłam i nadal praktykuję w tamtejszym kowenie. A możecie mi wierzyć, że to wymaga płynnej znajomości języka, by nie tylko wiedzieć, co kto w rytuale mówi, ale i czuć co kto mówi. W tych słowach tkwi energia, magia, trzeba je więc nie tylko słuchać i wypowiadać, ale też je odczuwać.

Nie chodzi też o to, że mam użytkowników internetu czy Facebooka za ignorantów. Ja wiem, że językiem sieci i tak jest angielski i niemal każdy potrafi go zrozumieć w stopniu, pozwalającym ogarnąć gify z ładnym widoczkiem w tle. Że użytkownikami portali czy uczestnikami blogosfery są głównie ludzie młodzi, kształcący się, który wszechobecny angielski pochłaniają niemal przez skórę. To naprawdę nie jest tak, że ja nie doceniam umiejętności i inteligencji internautów.

...bo tak na prawdę, to...

...widzicie... to był po prostu mój świadomy wybór. Przemyślana decyzja, której staram się konsekwentnie trzymać. Pisać o Wicca po polsku, dla Polaków i dla Polski.

Ja wiem, że to trochę pompatycznie i nadęcie brzmi. Innym może się skojarzyć niemal jak szowinistyczne zawołanie, ale to kompletnie nie o to chodzi.

Mieliśmy i mamy pewnie nadal wiele wiccańskich, czy para-wiccańskich stron, stronek, forów, na których przepisywane są niemal jeden do jeden teksty z publikowanych książek, cytaty z zagranicznych artykułów, linki do międzynarodowych portali. Pojawiają się też strony całkowicie po polsku, ale ich zawartość bywała... negocjowalnej jakości i dopiero od paru lat mamy kilka rzetelnych źródeł informacji, o które były trudno "za moich czasów" - czyli 14 lat temu, kiedy dopiero odkrywałam Wicca. Dlatego postanowiłam dołożyć swoją cegiełkę.

Nie ma wielu innych, stricte wiccańskich blogów po polsku. W większości blogów na które się natknęłam, a na których temat Wicca się pojawia, to flufikowe lub nietoperkowe twory prowadzone zwykle przez młodzież, zajmujące się magią w kategoriach od sasa do lasa, albo raczej o wszystkim i niczym i powielające wikipedyczne notki i stereotypy. Co oczywiście w pewnym momencie zaczyna bardziej smucić i złościć, niż bawić.

I wypełniłam niszę.

Ja po prostu chcę pisać o Wicca i o magii na poważnie. Z serca. Nawet jeśli niezbyt często, to wkładając w to kawałki moich, mam nadzieję nie tak najmniejszych, wiedzy, doświadczenia i kompetencji. Zaczęłam działalność w internecie i blogosferze dawno temu i przez cały ten czas staram się podawać aktualne i sprawdzone informacje. Przez cały czas stałam na straży najpierw mojego marzenia, potem mojego treningu, a teraz - mojego domu, jaką jest Wiccańska Tradycja. Z tej ścieżki nie zbaczam i nie zawracam, stałam się jej częścią a ona - częścią mnie.

I chcę się tym dzielić po polsku, bo, jak powiedział Wajda, "myślę i czuję po polsku". Dość jest anglojęzycznych portali i stron, które służą z powodzeniem ludziom posługującym się tym językiem. Ja chcę mówić o tym, co dla mnie ważne językiem, który jest dla mnie ważny i który jest ważny dla wielu innych osób. A często - nawet jedyny. Wiele osób, choć napis pod śmiesznym obrazkiem odczyta, nie poradzi sobie z materiałami o duchowości, inicjacji i rytuale w obcym języku. Znam też kapłankę, która angielskiego nie zna niemal wcale. Czy ze względu na brak znajomości jakiegoś języka należy ludzi odrzucać, mówić im, że nie nadają się na czarownice i kapłanów w Wicca?

Chcę umożliwiać ludziom z Polski poznawanie Wicca. Chcę mówić do nich ich językiem i pokazywać im, jak cudownie można praktykować i rozwijać tradycję w ich kraju. W naszym kraju. Do tego staram się, co wydaje mi się ważne, pisać z Polskiej perspektywy. Wiem, jak trudno znaleźć tutaj kowen, jak skomplikowane może być zorganizowanie spotkania, jak mało jest możliwości kontaktu. Znam nasze polskie realia, naszą historię, naszą politykę - całe nasze tło, na którym wszyscy mieszkający w Polsce musimy funkcjonować. I staram się pokazywać, że się da, że można.

Polska zasługuje na Wicca a Wicca - na Polskę. Jestem przekonana, że wielu Polaków byłoby wspaniałymi czarownicami i kapłanami, że Wicca może się w Polsce fantastycznie rozwijać. Już teraz Polaków i Polek - wiccan jest powoli coraz więcej. Wicca to jedna z cięższych, ale i piękniejszych misji w moim życiu. Jeden z wspanialszych darów, który kiedykolwiek od kogokolwiek otrzymałam. Tak cudowne rzeczy aż chce się przekazywać dalej, dzielić się nimi z innymi ludźmi. Ja chcę się nim dzielić z moimi rodakami, w naszej Ojczyźnie, która choć czasem nam daje w kość, to tu nam przyszło żyć i ją kochać.
I chcę się nim dzielić w naszym, polskim języku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz