24 czerwca 2012

Lato w blasku latarni

 
fot. Ewa Miko - źródło: epoznan.pl

Lato przyszło w Poznaniu w strugach deszczu. Czwartek zaoferował nam, po gorącym, słonecznym i wyjątkowo letnim ostatnim wiosennym weekendzie, wyjątkowo chłodny Midsummer. Na szczęście wieczorem przejaśniło się i (choć niektóre wiedźmy musiały być wtedy w pracy) wieczorem mogła się odbyć zorganizowana przez poznańskie stowarzyszenia Noc Kupały, kończąca się wypuszczeniem w niebo tysięcy papierowych, świecących lampionów.

No i stało się! Najprawdopodobniej zdobyliśmy rekord Guinnessa. Choć może papierowe lampiony nie mają wiele wspólnego ze starym pogańskim zwyczajem, choć może w mediach mało się mówiło, że nim w niebo poszybowały światełka, Wartą spłynęły wianki, choć może sprzątania będzie po tym na 2 dni - piękne to było.
Piękne do obejrzenia, piękne do wzruszenia się i do pomyślenia. Mam nadzieję nazwa Noc Kupały może pozwoli chociaż procentowi z tych tysięcy ludzi dotrzeć do informacji o starszych tradycjach. A nowa tradycja - chociaż ubrana w lekko komercyjne szatki, pozwoli przywrócić pamięć o święcie Wody i Ognia.



Wszystkim czytelnikom życzę pięknego, gorącego lata i samych słonecznych dni !

22 czerwca 2012

Wiccanka wśród pogan

W ostatni weekend wiosny, u progu lata - albo i w jego pełni, zważywszy na pogodę - miałam zaszczyt brak udział w ceremonii zaślubin.
Zaślubin, handfastingu, ślubu, zrękowin - nazwa nie jest ważna. Ważne jest natomiast to, że dwoje ludzi oznajmiło całemu światu swoją miłość i chęć wejścia w związek. Dwoje ludzi tę miłość sobie przysięgło, przed ludźmi i Bogami.

Na ceremonię - zarówno tę oficjalną, urzędową, jak i na zrękowiny na polanie pod Ślężą, zaproszono całe grono gości. Zjechały się zatem przedstawicielstwa wszelakie - wiccańskie, asatryjskie, animistyczno-szamańskie, eklektyczne w różnych proporcjach, aż do silnej reprezentacji ateistów, agnostyków i (jak można domniemać) chrześcijan. Sam rytuał - choć bynajmniej nie oparty o otwarte wiccańskie źródła - napisany śliczną rączką Panny Młodej przepięknie, wykonany został wzruszająco, z klasą i, co najważniejsze, uniwersalnie, tak, by wszyscy zaproszeni goście mogli się w nim odnaleźć.

I zapewniam drogich czytelników, że, choć wieść niesie o jakichś zaszłych sporach, spory żadne się nie pojawiły. Wszyscy bawili się zgodnie i zgodnie życzyli młodym jak najlepiej. Bo to w końcu nie był czas na takie dyskusje ani nikt nie miał w związku z weselem na nie ochoty. W obliczu najważniejszego w życiu dnia wspólnej przyjaciółki takie rzeczy stają się zupełnie nieistotne, co, przynajmniej z mojej strony, od samego początku było oczywiste.
Można więc, jak się okazuje, razem pracować dla wspólnego dobra i wspólnego celu, choćby tak skromnego jak wspólna zabawa, bez żadnych złych wspomnień.

Nie mogę się też oprzeć, by dodać, że prawdziwą przyjemność sprawiło mi zobaczenie znów dawnych znajomych, bliższych i dalszych i mam nadzieję, że to spotkanie stanie się pewnym pretekstem odnowienia więzi... i być może współpracy...?

Zdjęcie pochodzi z bloga Mojmiry "Wiedźma na szlaku"


Młodej Parze najlepsze życzenia wielu wspólnych lat
miłości, przyjaźni i zrozumienia
oraz samych wspaniałych chwil spędzonych razem