24 lutego 2015

Akcja "Erekcja" - skyclad na bis

Poradziłam się moich facebookowych znajomych o jakieś fajne, kontrowersyjne tematy. Nie wiem czemu kontrowersyjne - mam jakoś ochotę podyskutować sobie na wiosnę i pobawić się różnymi ideami. Jak widać generalnie, jeśli chodzi o kontrowersje, religia i seks są nie do pobicia, bo pierwsze pomysły, jakie się pojawiły, to "Jezus" i "erekcja".

Na erekcjach znam się średnio, znaczy na tyle, na ile mogę. Będąc biologiem mam garść niezbędnej wiedzy, a jeśli chodzi o doświadczenia... cóż, po prostu większość moich doświadczeń w tym temacie pochodzi z drugiej, że się tak wyrażę, ręki. W każdym razie z moich rozmów z niektórymi wiccańskimi kapłanami i facetami, którzy chcieliby kiedyś nimi zostać, erekcje wydają się być zupełnie oddzielną częścią wielkiego problemu skycladu. Częścią, powiedzmy sobie szczerze, która jakoś szczególnie mnie nie podniecała do tej pory.

Na początku mnie temat zadziwił. Znaczy ile o tym skycladzie można... że to nie tak... że nikt na to nie patrzy... że tego się nie czuje... nie zwraca uwagi... i tak w ogóle wszystko inne, co było już opowiadane z tysiąc razy. Okazało się jednak, że posiadanie penisa wynosi hipotetyczny problem zupełnie na inny poziom. Panowie bowiem, kiedy tak jak panie, rozważając myśl o inicjacji oswoją się już z tym, że ktoś będzie ich oglądał i godzą się ze swoim ciałem przynajmniej na tyle, zadają sobie jeszcze jedno pytanie: "co się stanie, jak stanie?"

Odpowiedź jest bardzo prosta - nic się nie stanie. Oglądanie ciał w pozach i przy czynnościach zgoła nieseksualnych (a czasem i w ogóle nieseksownych) zazwyczaj nie jest jakimś przyczynkiem do podniety. Gdyby tak było, podobne problemy by się pojawiały na plaży. No chyba, że te majtki na prawdę robią aż taką różnicę. W każdym razie, jak byłam w wielu różnych rytuałach, o różnym nastroju i w różnych okolicznościach, tak się jeszcze nie zdarzyło, żeby ktoś się zaprezentował na baczność.

Chodzą oczywiście legendy o tym, że kapłanki cieszą się wielce, kiedy takie wydarzenie ma miejsce, podobno są nawet okazyjne pieśni, opiewające owo wydarzenie, ale nie dane mi było ich usłyszeć. Natomiast na pewno nikt dziwić się takiej reakcji ciała nie będzie, bo ciało jest tylko tym - ciałem. I jest piękne, niezależnie od tego, czy jesteśmy grubi czy chudzi, wysocy czy niscy, uspokojeni czy podnieceni. Piękno ciała zasługuje na nic mniej, niż szacunek i radość właśnie.
A panowie nie powinni się bynajmniej erekcją w rytuale przejmować.
Wszak fallus we wzwodzie jest znanym symbolem Rogatego Boga, jego boskiej siły, energii i mocy.

Merkury z Kadyceuszem, obuty w skrzydlate sandały. W pełni swoich boskich sił.
Ilustracja pochodzi z Wikimedia Commons
PS. Przypominam o możliwości polubienia Bloga Czarowniczego na Facebooku!

6 komentarzy:

  1. Nie będzie erekcyjnych piosenkuf :(?

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny tekst :) uśmiałam się :P Wgl ciekawe podejście że nic się nie stanie jak stanie :D no cóż będzie tylko stał :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Verm - specjalnie dla ciebie napiszemy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Starhawk w 'Spiral Dance' pisze, że - tu parafrazuję i wyolbrzymiam - penis w wiecznym wzwodzie jest obrzydliwym patriarchalnym wymysłem, a posiadanie takiego penisa jest bolesne i nieprzyjemne ;)

    Arek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, priapizm się leczy, nie powiem jak, bo myśl może zaboleć ;)
      Ale wszak tu nie o priapizmie mowa, a zdrowej, naturalnej reakcji prawidłowo funkcjonującego ciała!
      Swoją drogą sam Priapus jest niezwykle ciekawym Bóstwem, czasem aż przykro się robi, jakim to różnistym chorobom nadano ich imiona.

      Usuń
  5. "Owszem, priapizm się leczy, nie powiem jak, bo myśl może zaboleć ;)"

    Można robić okłady albo biegać :> Nooo i są jeszcze lewatywy i aspiracje igłowe i płukanie ciepłą solą - to już bardziej bolesne. Czasami jak się to leczy to pacjenci żałują, że w ogóle urodzili się męzycznami i kiedykolwiek mieli coś takiego jak członek.

    Kocham medycynę! ^_^

    OdpowiedzUsuń