12 marca 2015

Jezus - Bóg Słońca, Bóg Ofiary

Obiecałam kochanym czytelnikom, że będzie o Jezusie, więc w końcu się za to wzięłam.
Myślę, że wpis ten będzie interesujący nie tylko dla wiccan czy osób Wicca zainteresowanych, ale także dla wszystkich pozostałych czytelników Bloga Czarowniczego.

Od razu zaznaczę jednak jedną bardzo ważną rzecz. Absolutnie nie będzie tu porównywania kto kogo kopiuje, skąd pochodzą dane pomysły czy idee, gdzie powstały jako pierwsze. Nie będzie dochodzeń kto komu ukradł święta. Chodzi jedynie o pokazanie pewnych podobieństw i różnic, ponieważ uważam, że to szalenie ciekawe, jak pewne idee, mimo niezgodności zdań w wielu kwestiach, są uniwersalne.

Powiązanie Jezusa z wieloma pogańskimi bóstwami widać jaskrawo w obchodach jego urodzin. W końcu powszechną wiedzą jest, że narodziny Jezusa miały miejsce wiosną, ale świętuje się je w okolicach Przesilenia Zimowego. Dawno już ludzie zauważyli, że od tego momentu dni stają się coraz dłuższe, a Słońca jest coraz więcej, co w końcu położy kres zimie. Jest to dzień, który przynosi nadzieję na przyszłość, dzień, w którym rodzi się Dzieko Obietnica.
Jezus nie jest tu odmienny od Mitry, Horusa, ani Rogatego Boga Wicca. Myślę, że to nawet nie ma do końca znaczenia, jakie imię i twarz nadajemy temu Bogu. W Zimowe Przesilenie rodzi się Światło, Słońce i nadzieja. Ten Bóg, choć jeszcze mały i słaby, w końcu stanie się naszym opiekunem, obrońcą, zbawicielem.

Ciekawą korelację między Jezusem, a Bogiem Wicca widać w Imbolc. W Chrześcijaństwie w tym czasie obchodzi się Matki Boskiej Gromnicznej, lub też Uroczystość Objawienia. Podobnie jak Rogaty Bóg wyniesiony jest po raz pierwszy w ten dzień z Podziemi, tak Jezus po raz pierwszy wniesiony jest do świątyni. I prawdopodobnie również pierwszy raz na otwarty świat, ponieważ na tyle, ile wiemy, do tego czasu Maryja była w połogu, a Żydówkom nie wolno wtedy opuszczać domu. W Biblii pada nawet zdanie, że wszystko działo się "kiedy upłynęły dni oczyszczenia Maryi". To pewnie temat na inny, szeroki wpis, ale można tu również zauważyć podobieństwo Bogiń. Matka Boga oczyszcza się w Imbolc, wraca do swojego dziewictwa, jest gotowa by ponownie zajść w ciążę.
Jezus i Rogaty Bóg nabiera zaś sił i staje się coraz silniejszy, staje się "światłem na oświecenie" (że
pogan - to pominiemy ;) )

O dalszych wydarzeniach z życia Jezusa wiemy niewiele. Jezus został, przez wieki tłumaczeń tekstów i przekształcającej się tradycji, w zasadzie zupełnie pozbawiony seksualności. Nie znajdujemy w jego historii znanej nam dziś takich historii, jak miłość do kobiety, pożądanie, spłodzenie potomstwa. Równonoc Wiosenna to zaledwie zwiastun jego własnych narodzin.

Dużo ciekawsza jest pod względem naszych porównań jest męczeńska śmierć Jezusa i jego zmartwychwstanie już w innej roli - nie męczennika, a Pana i Boga. Jezus staje się Bogiem-ofiarą, tak jak Rogaty Bóg, Pan Zbiorów oddaje swoje życie, by nasycić ludzi. Sam zgłasza się, świadom swojego przyszłego losu, aby tę ofiarę wypełnić. Zdaje sobie sprawę, że idzie na śmierć. Pozwala przelać swoją krew, aby w ten sposób zaopiekować się ludzkością. Krew spływa na Ziemię, a Słońce zachodzi. Obietnica narodzona w środku zimy wypełnia się. Ostateczny akt poświęcenia.
http://wallpaperus.org/wallpapers/04/14/magic-alchemy-1750x1786-wallpaper-779076.jpg
Obraz autorstwa Henricusa Khunratha
Olbrzymia rozdzielczość, w obrazku link do oryginału
W chrześcijańskiej interpretacji Kabały sefirą szczególnie związaną z Jezusem jest Tiferet, szóstą sefirą na Drzewie Życia, związaną właśnie ze Słońcem. Tiferet, która znajduje się w połowie środkowego filara, jest jakby wpół drogi między Keter - Bogiem, a Malkut - Ziemią, czyli naszym światem materialnym, światem ludzi. Jest to również określana mianem sefiry "Cudów", "Duchowości", "Harmonii". Jednak najbardziej ważne dla nas w naszych rozważaniach jest inne jej znaczenie "Poświęcenie", "Samoofiara". Syn Boży, Boska energia z Keter, manifestuje się w Człowieku, Słońcu, które nie należy ani do jednego, ani do drugiego świata, a zarazem łączy je oba.
Jest to wielkie poświęcenie Boga, by stać się człowiekiem, Tiferet jest bowiem najwyższą emanacją Boga, która może przyjąć zrozumiałą dla ludzi formę. Zaś gdy Jezus jako człowiek oddaje najwyższą ofiarę, rozpoznajemy w nim Boga, który porzuca życie, ciało i formę, by swoją mocą wybiec do Keter.
Podobną interpretację stosuje się z resztą do wielu innych ofiarnych Bogów, między innymi Ozyrysa.
Myślę, że ofiara Boga Wicca, Rogatego Pana Życia i Śmierci również wpisuje się w tę ideę, uniwersalny koncept Boga, który wychodzi do ludzi, dla których wie, że poświęci wszystko.

Jezus jest dla pogan szalenie ciekawą postacią, niezależnie od tego, kto był pierwszy i kto co od kogo skopiował. Ostateczna ofiara Boga Słońca, naszego opiekuna i wybawiciela, jest stara jak nas świat, jak nasza cywilizacja. Od Starożytności po dziś ta sama idea pasjonuje i zachwyca wielu ludzi na całym świecie. Myślę, że warto poznawać Jezusa - tego biblijnego, mitologicznego, kulturowego, tiferetycznego. Może być dla nas na prawdę fascynujący, nawet, jeśli nie będzie Chrystusem.
http://img265.imageshack.us/img265/1849/rose1gi0.jpg
Jezus między Keter i Malkut, Boskością i ludzkością.
PS. Po więcej treści zaglądaj na Blog Czarowniczy na Facebooku!

5 komentarzy:

  1. Czytam i czytam aż smutno że tak mało! To się nadaje na Discovery! :D
    Ogólnie słyszałam że Jezus miał kobietę i była nią ponoć Maria Magdalena lecz kościół odsunął ją od podejrzeń oraz najprawdopodobniej w czasie ewolucji Biblii wymazano wzmianki no bo to bóg, on nie może być jak inni ludzie....

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ogólnie słyszałam że Jezus miał kobietę i była nią ponoć Maria Magdalena lecz kościół odsunął ją od podejrzeń oraz najprawdopodobniej w czasie ewolucji Biblii wymazano wzmianki no bo to bóg, on nie może być jak inni ludzie...."

    Prawdę mówiąc pogląd o tym, że z Biblii usunięto wzmianki o Marii Magdalenie jako żonie Jezusa nie broni się w starciu z argumentami opartymi o badanie rękopisów NT (zwłaszcza tych wczesnych, przekazujących tekst aleksandryjski). Trzeba pamiętać, że Ewangelie to na dobrą sprawę manifest teologiczny młodego Kościoła, a nie wierny opis życia Jezusa. Gdyby ewangelistom nie pasował fakt, że Jezus miał żonę po prostu by o niej w ewangeliach nie wspomnieli.

    Na dobrą sprawę nie wiadomo czy Jezus miał żonę czy nie - niektóre ewangelie gnostyckie wskazują na to, że tak, ale one też były pisane z konkretnymi tezami, innymi niż te założone przez ewangelistów kanonicznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak po prawdzie, to nie jest do końca pewne, że Jezus historyczny w ogóle istniał. Znaczy są źródła rzymskie, które mówią o tym, że pojawili się wyznawcy jakiegoś gościa, którego ponoć ukrzyżowano w Judei, ale tak właściwie to tyle.
      Myślę, że rozważanie Jezusa stricte historycznego nie ma sensu dla nas. Warto zostawić to historykom i archeologom. Dużo ciekawszy moim zdaniem jest własnie Jezus mityczny, Jezus-symbol. W tym przypadku domniemanie, że mógł mieć żonę i że była nią Maria z Magdali wywiera od dziesiątek, jeśli nie setek, lat wpływ na nasze umysły, na nasze postrzeganie całej tej historii, na naszą kulturę i popkulturę.
      To, co Jezus (żonaty, czy nie) robi z naszym mózgiem jest o wiele bardziej interesujące niż spór "jak było na prawdę".

      Usuń
    2. Rzeczywiście Jezus mityczno-symboliczny jest na pierwszym miejscu, bo to on najbardziej wrył się w nasze umysły czy kulturę. Ciekawe jest zwłaszcza analizowanie ewangelii gnostyckich i ich porównywanie z kanonicznymi, bo fajnie to pokazuje jak można różnie interpretować i wykorzystywać jeden konstrukt ;)

      Zagadnienie Jezusa historycznego i tego jak miał się on do Jezusa ewangelicznego jest ostatnio bardzo modne - dużo się o tym pisze, powstają nowe książki na ten temat (zarówno te bardziej naukowe, jak i te ze sporą ilościa sensacji), bo wszyscy zastanawiają się co było prawdą, a co nie i jak to się stało, że cieśla z Nazaretu został światową legendą.

      Usuń
  3. Jezus to bardzo ciekawa postać. Nie ma dla mnie znaczenia czy był synem Boga czy nie . Na pewno był wyjątkowym i dobrym człowiekiem. Natomiast, co potem ludzie z robili z jego ideą to zupełnie inna sprawa. Ciekawy jest wątek poza oficjalną doktryną kościoła. Mam na myśli Marię Magdalenę i jej relacje z Jezusem.
    Jest podobno znany fragment Ewangelii Wg świętej Marii Magdaleny. Ciekawe jest to, że kościół bardzo nie lubi tej postaci. Pamiętam jeszcze, gdy brałam bierzmowanie i chciałam wybrać sobie imię Maria Magdalena to nie bardzo się to Księdzu, który przygotowywał nas do bierzmowania spodobało.;-) Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń