15 marca 2015

Prowadzenie w pojedynkę

Jakiś czas temu zastanawiałam się nad napisaniem tego artykułu, ale długo nie mogłam się na to zdecydować. A że temat żywo mnie interesuje, do tego przez długi czas był obecny w dyskusjach osób zainteresowanych Wicca, uznałam, że najwyższy czas się nim zająć.
Co, jeśli osoba prowadząca kowen nie ma partnera?

Przyczyn może być wiele. Partnerstwo w arcykapłaństwie to bardzo specyficzna więź. Czasem mówi się, że dobrze, gdy partnerzy są małżeństwem albo kochankami, ale myślę, że to pewne spłaszczenie tematu. Chodzi o pewien rodzaj przyciągania, zrozumienia, pewnej atrakcyjności, ale to dopiero początek. Więź ta jest na tyle skomplikowana, że nie sposób jej opisać słowami na blogu, bo to tylko by ją umniejszało. Jest oparta na pewnym dopasowaniu, iskrze, zaufaniu i miłości, ale również na pewnej energii między partnerami i jej odpowiedniej dynamice, na magnetyzmie, na tym połączeniu, którego nie da się opisać słowami.

Jak widać, sprawa ta jest bardzo złożona i znalezienie partnera, z którym będzie się prowadzić kowen nie jest takie proste. Oczywiście, wiele elementów w takiej relacji (jak w każdej innej z resztą) można i trzeba dopracowywać, "docierać się". Jednak zawsze trzeba od czegoś zacząć. Czasem jednak nie ma od czego, bo albo nie dogadujemy się z nikim na tyle dobrze, albo ktoś z kim czujemy, że moglibyśmy prowadzić kowen nie ma odpowiedniego stopnia albo po prostu brakuje osób odpowiedniej płci, bo i tak się zdarza.
W takiej sytuacji, będąc pod ścianą, dana osoba musi prowadzić kowen sama.
Samodzielnie, ale nie samotnie.

Jeśli kowen prowadzi arcykapłanka - ona sama może inicjować tylko mężczyzn.
Jeśli kowen prowadzi sam arcykapłan - może inicjować tylko kobiety.
Co prawda w "starożytności", na początku istnienia Wicca zdarzały się różne precedensy, ale dziś większość wiccan tradycyjnych nie uznaje odstępstw od zasady inicjacji przez inną płeć. Do tego podczas rytuału inicjatorowi powinna również partnerować osoba na odpowiednim stopniu, co sprawia, że wszystko komplikuje się jeszcze bardziej.
Mimo to większość pracy przy prowadzeniu kowenu z powodzeniem może wykonać jedna osoba. Jest to oczywiście pracochłonne, czasem trudne, jeśli nie ma się wsparcia partnera, ale o ile inicjacja musi być "na krzyż", nie ma już takiego wymagania w przypadku prowadzenia treningu przedinicjacyjnego czy organizacji rytuałów. A to oznacza, że czasem trzeba znaleźć nie tyle partnera, co inicjatora dla swoich uczniów.

Temat pożyczania kapłanek czy kapłanów jest raczej mało znany w Polsce, ale to dość popularna sprawa w Wielkiej Brytanii. W środowisku, gdzie kowenów jest sporo i utrzymują ze sobą kontakt można zawsze sobie poradzić dzięki wsparciu najbliższej Rodziny i poprosić bliskiego arcykapłana/arcykapłankę o pomoc. Jest to sytuacja specyficzna, bo inicjator przyjmuje na siebie odpowiedzialność za inicjowanego i nawiązuje z nim magiczną więź, chociaż prawdopodobnie nie będą razem pracować w kowenie. Musi być w tym wypadku dużo zaufania i odpowiedzialności za siebie samych i siebie nawzajem, bo tworzy się tutaj specyficzny "trójkąt". Dlatego warto, i z tego co wiem - zazwyczaj tak się dzieje, żeby był to nasz własny inicjator lub inna osoba z naszego macierzystego kowenu, przyjaciel z którym dobrze się znamy. Osoby, które są z nami blisko, z którymi praktykowaliśmy najlepiej znają nasze możliwości i wady.

Cała sytuacja przypomina trochę "pożyczanie" kapłanów i kapłanek na rytuały (chociaż do dość brzydko brzmi... wolę "odwiedzanie się"). W zasadzie mogą się nawet zdarzyć takie koweny, które będą w całości złożone z jednej płci, kiedy drugą płeć będą na swoje rytuały tylko zapraszać. Może brzmi to śmiesznie, ale takie sytuacje, choć bardzo sporadyczne, to są znane.

Generalnie bycie samodzielnym arcykapłanem, prowadzącym kowen samodzielnie to dość ciężkie zajęcie, wierzcie mi. Natomiast wiem, że nie jestem osamotniona.
Dzięki temu, że moja Rodzina jest zgrana i chętnie się zapraszamy (niezależnie od płci), wiem, że mam ich wsparcie.

Ilustracja pochodzi z zasobów Wikimedia Commons
PS. Zaglądajcie na Blog Czarownicy na Facebooku!

1 komentarz:

  1. Przypomina mi to przyjmowanie swego "dziecka" pod częściową opiekę rodzica zastępczego :)

    /Nefre

    OdpowiedzUsuń