20 maja 2015

Ile wiccanin wie o Wicca

Ostatnio bardzo mile zaskoczyło mnie szalenie ciekawe pytanie zadane na jednym z forów. Choć stosunek do owego forum mam... no dość powiedzieć, że ambiwalentny, to sam temat był na tyle interesujący, że postanowiłam na zagadnienie odpisać na blogu. Mam nadzieję, że się nie pomyliłam, że uznacie ten temat za warty uwagi.

Pytanie brzmiało tak:
"... naszła mnie myśl, że tak naprawdę skoro jest to religia stosunkowo urozmaicona i niejednorodna (nie wolno zapominać o jej początkach w XX wieku), to ile tak naprawdę o Wicca wie Wicca? Ile sama religia jest w stanie o sobie nam opowiedzieć, i ile jest w stanie zdobyć wiedzy o Wicca sama czarownica? (...) Bo wiadomo - dogmatyka (jeśli można o takowej mówić) w Wicca jest tak różna jak różne są koweny. Zastanawia mnie więc fakt na ile da się zgłębić temat, czy się go w ogóle da zgłębić, bo wiadomo, że z grubsza chodzi o doświadczanie a nie o analizowanie/definiowanie, tego co Wicca niesie ze swoją praktyką. Dwa pytania - czy Wicca da się nasycić? Czy Wicca kiedyś się "kończy", czy da się ją zamknąć w jakiś ramach?"
Do tego, co ma "dogmatyka" do kowenów jeszcze dojdziemy, ale chciałabym, żebyśmy najpierw zmienili trochę płaszczyznę interpretacji i odeszli na chwilę od powtarzania, że Wicca jest religią. Mówienie o religii prawie wszystkim kojarzy się z wiarą, wyznaniem jakiegoś obrazu Bóstwa, co prowadzi do albo szukania dogmatów i odgórnie narzuconych interpretacji, albo wręcz przeciwnie - do mówienia, że wierzyć można jak się chce, bo ludzkiej wiary nic nie ogranicza.

Byłoby cudnie, jakbyśmy, choć na trochę, na potrzeby dzisiejszego wpisu, podeszli do Wicca jak do magicznego zakonu, do pewnego zestawu praktyk, do ortopraksji zamiast ortodoksji. Jak w każdym innym zakonie magicznym, w Wicca również jest pewien zestaw praktyk. Każdy wiccanin ma Księgę Cieni - tę podstawową książkę kucharską, z bazą podstawowych przepisów. Każdy wiccanin operuje podobnymi technikami bazowymi, zna podstawowe teksty, wiccański sposób na przyzywanie żywiołów, wiccański patent na zwołanie Bogów i wiccańskie misterium. Wszyscy na równi otrzymujemy możliwość nauki i korzystania z tych praktyk po inicjacji, więc wśród wiccan taką wiedzę i wprawę, jeśli praktykuje się w rytuałach regularnie i pod czujnym okiem swoich arcykapłanów, jest dość łatwo zdobyć. Dzięki temu można łatwo zorganizować rytuał na wiele osób, nawet na wiele kowenów, zaprosić innego wiccanina lub samemu być gościem. Wszyscy mamy te same podstawy i ten sam warsztat, każdy w rytuale się odnajdzie, bo każdy wie, co ma robić, kiedy i jak.

Inna sprawa, że, jak każdy inny magiczny zakon, Wicca zakłada doskonalenie się i transformację, dążenie do przebudzenia i oświecenia, magiczną podróż do mistrzostwa. W tym sensie - jak mające nas transformować i przekształcać rytuały na nas działają, dokąd uda nam się zajść - nigdy się nie dowiemy. Nie wiemy też dokąd zajdą nasi najbliżsi w Wicca - nasi arcykapłani, uczniowie, członkowie kowenu - i jak to działa na nich. Nie dowiemy się też nigdy dokładnie, ile jeszcze tej drogi pozostaje przed nami. Zmienia się też podejście do wiary. Jak już pisałam, w Wicca wiara wynika z praktyki rytualnej, a w każdym razie zdecydowanie bardziej wiara wynika z praktyki niż praktyka z wiary (jak jest np. w chrześcijaństwie). To sprawia, że w miarę praktyki nasza wiara, jej kształt (Kim są Bogowie? Jacy są Bogowie? Jak działa rytuał? Czym jest energia? Te i wiele innych pytań wiccanie zadają sobie wciąż i wciąż...) ulega zmianie, bo rytuały, energia, umysł grupowy, wpływają na nas. Największe znaczenie ma tutaj, oczywiście, misterium - spotkanie z Bogami może mocno wpłynąć na nasz sposób postrzegania ich mocy czy odczuwania ich obecności. Poza tym jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy też wątpią, więc wypada od czasu do czasu podjąć refleksję nad tym, w co wierzę, co ja robię, i po kiego grzyba się w to wpakowałem...

Wrócę teraz do tego określenia "dogmat", którego, w przypadku Wicca, jednak wolę jak ognia unikać. Dogmat to coś, co Kościół "podaje do wierzenia", dogmaty wygłaszane są (nomen omen) ex cathedra, czyli że nie wolno z nimi dyskutować, należy je przyjąć bezkrytycznie. W Wicca swoje wierzenia wszyscy wynoszą z praktyki, więc nie ma w niej żadnych dogmatów. Wszystkie jej elementy wynikają jeden z drugiego, tworząc łańcuch przyczyn i skutków. Wynikają z praktyki. Z rytuałów. Wszystko ma swój logiczny ciąg, gdzie jedno do drugiego się odnosi, ma swoje miejsce i porządek. Oczywiście, podejście do wiary może się różnić między kowenami, jednak jeśli spotkacie kowen, który będzie Wam chciał coś "podać do wierzenia" i będzie mówił o dogmatach należy... no może nie wiać, ale podchodzić z ostrożnością i zweryfikować, dlaczego mówią tak a nie inaczej.

Wracając jeszcze do pierwszej części mojej wypowiedzi - pisałam w niej, że każdy z nas zna podstawy swojego rzemiosła. Podstawowe teksty i rdzeń praktyki. Natomiast warto pamiętać, że wiele kowenów wprowadza w te teksty modyfikacje. Po latach praktyki może się okazać, że jedno słowo zastąpiło inne, kilka wersów zostało dodanych, inne lepiej pasują do klimatu całego święta po przeniesieniu w inne miejsce. Często też się zdarza, że rytuały modyfikuje się "na raz", żeby spróbować innego podejścia, zweryfikować, jak będzie wyglądać praca w lekko zmienionym trybie albo też by zwyczajnie dopasować rytuał do liczby osób biorących w nim udział (staramy się zawsze zaangażować wszystkich uczestników). Tutaj również możliwości są niemal nieograniczone, więc na pewno trudno będzie wszystkie warianty chociażby obejrzeć.

Jeśli weźmiemy pod uwagę to wszystko, to można by powiedzieć, Wicca ma dwie ramy - ciasną i szeroką. W tej ciaśniejszej jest jej rdzeń, który każdy wiccanin nie tylko może sprawnie poznać, ale i powinien dobrze znać. Co do tych ram szerokich - ciągną się one jak bezkresny horyzont możliwości, który aż czeka na poznawanie, zgłębianie i wykorzystywanie, by samemu coraz lepiej się rozwijać.
I tak wiccanin wie o Wicca wszystko i zarazem nic, może ją więc wciąż odkrywać na nowo, kawałek po kawałku, a każda część jest fascynująca.


PS. Zachęcam do polubienia Bloga Czarowniczego na Facebooku!

3 komentarze:

  1. Super - artykul, ja bym tylko dodala, ze to ile wiccanin zna z tych podstaw zalezy od nauczycieli, kowenu i linii bo nie wszedzie uczy sie tak samo. Znam pewien kowen, ktory od razu po tym jak zostal utworzony, zaczal wymyslac wlasne rytualy. Oczywiscie w ramach struktury wiccanskiej ale bez przekazu tradycyjnych dla danej linii tekstow i z pewnymi zmianami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał, tak pięknie ujęłaś w słowach to, co można wiedzieć o religiach mało instytucjonalnych, mających czasami tyle definicji, ilu wyznawców :) I teraz jakby bardziej ułożyło mi się w głowie to, co wiem o Wicca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że wpis się podoba

      Usuń