12 maja 2016

Kwitnące kasztany


"Kwitną kasztany - czas na matury" - powtarzała moja babcia chyba każdego roku, niezależnie od tego, ile miałam lat. Mamy właśnie teraz ten czas, kiedy maturzyści skupiają się na egzaminach i nad wyborem swojej drogi życiowej. Czasem ten wybór może zmienić całą przyszłość.

Wybory życiowych dróg

Z roku na rok coraz bardziej naturalnym wyborem dla takiego maturzysty stają się studia. Wiem, że część z moich Czytelników to ludzie młodzi - więc może i wy, czytacie ten tekst po kolejnym egzaminie, szykując już drugą ręką papiery do wymarzonej uczelni. W końcu papier ze studiów zawsze się przyda, a często i pracodawcy wymagają wykształcenia wyższego (jakiegokolwiek bądź). Z drugiej strony z roku na rok coraz częściej słychać głos, że studia nie przydają się w życiu wcale - nie dają porządnego zawodu, więc lepiej jest iść do pracy i zdobywać doświadczenie w praktyce... a na studia zawsze jeszcze przyjdzie czas. Prawda jednak, jak zwykle, leży po środku. Studia raczej nie dają zawodu - bo to nie ich rola. Akademia może jednak nauczyć wielu innych umiejętności, ważnych w codziennym życiu -  o ile zdecydujemy się studiować, a nie tylko chodzić na zajęcia.

Kasztany w mojej okolicy kwitną tak pięknie, że aż musiałam zilustrować nimi wpis - zdjęcia własne

Życiowy holizm

Usłyszałam niedawno bardzo mądrą opinię. Że na życie i nasze osiągnięcia należy patrzyć jak na całość. Jak na górę, której wysoki szczyt zdecydujemy się zdobyć. Jeśli więc mamy włożyć jakiś nakład pracy w pewne przedsięwzięcie, należy sobie zawsze zadać pytanie - jak mnie to rozwinie? Czy jest to ścieżka, która prowadzi do mojego szczytu? Co zyskam, pracując w tym kierunku? Wiele osób wybierając studia nie wie, w co się pakuje, co im to studiowanie może dać, oczekują raczej szkoły, która poprowadzi ich za rękę, choć nie mają pojęcia, jak dojść na swój szczyt - a może nawet go nie odkryli.

Idąc w bok

Mam wrażenie, że wiele osób, szukających swojej duchowej ścieżki bardzo błądzi, idąc właśnie niekoniecznie w dobrym kierunku. Wielokrotnie zdarzały się już ezo-mody, "hype" na zajmowanie się taką czy inną gałęzią okultyzmu, przypominające niegdysiejszy pęd na marketing i zarządzanie.  Ludzie nie zastanawia się wówczas, czy ta ścieżka jest dla nich dobra, czy będzie pasowała do nich i odwrotnie - czy oni potrafią dopasować się do niej i dla niej poświęcić. Ważniejsze jest, że piszą o niej dużo na forach i zajmował się tym kolega znajomego... Swoją drogą była i taka moda na Wicca, ale, na szczęście, chyba trochę przycichła.
Wiele osób nie wie też, co chce robić ze swoją duchowością, poza tym, że chcieliby robić coś. Nie ma nic złego w poszukiwaniu siebie i zastanawianiu się, co tu dalej ze sobą zrobić, ale trzeba do tego sporo zdrowego rozsądku. Dobrze jest dotrzeć do jak największej ilości źródeł, sprawdzić, czym dana ścieżka pogańska czy magiczna szkoła się zajmuje, wsłuchać dobrze w w głos swojej intuicji i serca. Często jednak ludzie decydują się na prostsze i szybsze, choć różne w skutkach wyjście - zaczepienie się na pierwszej ścieżce, która ich jakkolwiek zainteresuje. Niby powinno być w porządku, tylko nie mając pełniejszego oglądu sytuacji można się łatwo zawieść.
Są też i ludzie, którzy zapełniają rozwojem duchowym (czymkolwiek by dla nich nie był) jakieś puste miejsce. Sam rozwój duchowy i droga magiczna nie są dobre dla wszystkich, jednak decydujemy się czasem pójść w tę stronę, nawet jeśli się do tego nie nadajemy. Stąd pojawiają się na pogańskich ścieżkach ludzie, którzy lepiej spełniliby się pewnie w polityce, którzy drogę duchową traktują jak hobby, które porzucają, gdy brak im czasu, lub osoby, które, by czuć się dobrze, muszą się postawić w opozycji do czegoś innego, albo zwyczajnie potrzebują grupy znajomych i wsparcia, a nie koniecznie magicznego zakonu.


Studiowanie Wicca

Do Wicca przychodzą od czasu do czasu różne osoby i z różnych pobudek, jednak droga części z nich przez Wicca nie wiedzie. Prędzej lub później okazuje się, że nie idą w kierunku wyznaczonego szczytu, że ta droga nie rozwija ich tak, jakby chcieli. Do tego sztuki magiczne trzeba studiować. Wicca trzeba studiować. Mimo istnienia nauczycieli, sposób nauki Wicca jest zupełnie odmienny od tego, który zwykle już znamy. Nie ma bowiem szkół dla wiccańskich kapłanów, nie są prowadzone lekcje i nie sprawdzi ich żadna klasówka. Stawiane przed adeptem zadania nie mogą być oceniane jak egzamin wstępny. Nie da się bowiem przejść przez Wicca niczym przez szkołę, z podręcznikiem. Nauczyciel może wskazać pewne kierunki, które trzeba samemu sprawdzić i w tym studiowaniu dochodzić do źródeł, analizować swoją wiedzę, kwestionować ją, dyskutować z bardziej doświadczonymi od siebie. W tym Wicca jest zupełnie jak akademia. To od czarownicy zależy, jak głęboko pozna Wicca, jak będzie się w niej spełniać i jak głęboko się w niej zanurzy. Oczywiście będzie ona miała wsparcie starszych i kowenu, ale samemu trzeba chcieć uczestniczyć w rytuałach, doświadczać. Samemu trzeba chcieć sięgać dalej, analizować, zagłębiać się w Wicca coraz bardziej tak, by być coraz lepszą czarownicą i coraz lepszym kapłanem.
Wiem, że to niepopularne stwierdzenie, ale nie wszyscy nadają się do studiowania Wicca, tak jak nie wszyscy się nadają do studiowania na uniwersytecie, ale nie chodzi mi bynajmniej o jakieś braki. Po prostu nie wszystkich takie studia prowadzą w kierunku szczytu, nie wszystkich rozwinie to tak, by przybliżyć ich do upragnionego celu, nie wszystkich będą rozwijać tak, jakby ludzie tego chcieli. Oczywiście z każdego doświadczenia powinniśmy czerpać naukę i korzystać jak tylko to możliwe. ale warto też się zastanowić gdzie jest nasz szczyt i jaką drogą będziemy do niego podążać. Ja, choć magisterkę w jednej dziedzinie już mam, będę studiować z moimi kowenami dalej...
A jakie są Wasze plany na studia?

Wszystkim, których czekają ważne wybory - drogi życiowej i drogi duchowej, którąkolwiek z dróg wybierzecie - serdecznie życzę powodzenia na ścieżkach na szczyt!


0 komentarze:

Prześlij komentarz