30 kwietnia 2016

Majowa wspólnota i wegańska zupa

Znalezione na pinterest, ale nie dotarłam do autora
Nadszedł w końcu czas majowego święta, chociaż jakoś trudno w to uwierzyć w tym roku. Powietrze wciąż jest dość chłodne. Ja, typowy zmarźlak, cały czas jeszcze nie wychodzę z domu bez grubego płaszcza.

Rozkwit do dojrzałości

Natura jednak, jak już pisałam nie czeka na człowieka i jego komfort. Tak sobie myślę, że może to już był czas, by po kilku ciepłych latach dać nam chłodną majówkę? Kiedy nie jest zbyt gorąco kwiaty na krzewach i drzewach, które tak uwielbiam, dojrzewają powoli, jakby ostrożniej, pozostając tym samym na gałęziach dłużej, a my - choć zziębnięci, możemy dłużej podziwiać ich piękno. Spójrzcie tylko, jakie mam cudne widoki w swojej okolicy.



Mam wrażenie, że z ludźmi jest bardzo podobnie. Kiedy jesteśmy w chłodzie dojrzewamy wolniej niż wtedy, gdy otacza nas ciepło, rozkwitamy później gdy jesteśmy zimni w porównaniu z tymi, których pieści dotyk światła. Nie zawsze jednak jest to tak piękne, kiedy nasz rozwój jest takim zziębnięciem spowolniony. Czasem można i utknąć w miejscu na jakiś czas. No i niestety - w przeciwieństwie do drzew człowiek może sam sobie takie oziębłe miejsce stworzyć - nie zawsze oczywiście tak jest i najczęściej działa na to cała masa czynników, ale moje doświadczenia mówią, że taki przemarznięty człowiek nie jest bez winy.

Taniec we wspólnocie

Beltane to czas radości - seksu, zabawy, miłości i przyjaźni. To święto par, ale i święto wspólnoty, bo przecież nie da się tańczyć wokół majowego pala tylko we dwoje. Mnie trochę jeszcze ten chłód przysłania radość z pełnego wybuchu wiosny i nadchodzącego lata, ale wiem też, że Koło Roku nieuchronnie się obróci. Poza tym mam swoją parę i mam swoją wspólnotę, swoją wybraną Rodzinę. I ciężko z nią czasem, bo wiadomo, że Wicca nie jest ścieżką łatwą. W moich kowenach - matczynym i tym, któremu sama matkuję - zebrały się osobowości tak różne, ludzie tak dziwni i pochodzący z tak odległych od siebie miejsc, że nie moglibyśmy stworzyć tej Rodziny w żaden inny sposób. Wiem, że wspólnota nie jest w Wicca najważniejsza - w końcu jej rdzeniem jest indywidualne doświadczenie misterium, nawet, jeśli rytuał jest w grupie. Mimo to jest to wielce radujący mnie dodatek, dodający więcej uśmiechu, więcej ciepła i więcej światła mojemu rozkwitaniu. 

Beltane'owe nowości

I to właśnie odkryłam w tegoroczne Majowe Święto. Że ta wielka miłość między Boginią a Bogiem, której owocem stanie się Słoneczne Dziecko, ta miłość, która rozpoczyna się zauroczeniem w Równonoc, a teraz dojrzewa i krzepnie, nie jest tylko miłością w parze, miłością namiętną, miłością kochanków. Ta miłość to też miłość do rodziny, do swojej wspólnoty. I chociaż jak w każdej rodzinie - bywają chwile, gdy najlepiej się z nią wychodzi tylko na zdjęciach, to jednak czuję i wiem, jak moja Rodzina rozkwita, wzrasta i dojrzewa. Jeszcze nie wiem, co się w niej wydarzy, jaki będzie miała kształt i w którą stronę razem pójdziemy - ale będziemy szli razem. 
A Beltane już chyba zawsze będzie dla mnie miało smak puddingu z chii z malinami i koniecznie kremu batatowo-kokosowego. Wegańskie jedzonko było pyszne!

I truskawek, które zjadłam pisząc dzisiejszy wpis, muszę tak celebrować swoje pisanie częściej ;)

PS. Jeśli ktoś czyta Blog Czarowniczy w wersji mobilnej to pewnie już zauważyliście, że w końcu (dzięki pomocy Sławomiry) dostępna jest w niej sekcja komentarzy Disqus. 
No i oczywiście cały czas zapraszam na fanpage Bloga Czarowniczego na Facebooku - tam więcej zdjęć, refleksji i polecane artykuły innych twórców!

0 komentarze:

Prześlij komentarz