"Grzeczność
nie
jest nauką łatwą ani małą" – pisał niegdyś Adam Mickiewicz, a
okazuje się, że sprawa jest tak bardzo aktualna, zwłaszcza w
kontaktach między ludźmi, którzy są sobie obcy lub prawie obcy.
Pisząc
w internecie bloga, udzielając się na forach czy współtworząc
stroną internetową czasem muszę swojego maila podawać, co jest
zrozumiałe, nawet publicznie. (Na szczęście sprawy czasu wolnego i
służbowe trzymam osobno.) Mimo to wciąż zadziwia mnie agresja, z
jaką zwracają się do mnie niektórzy przedstawiciele niektórych
wyznań chrześcijańskich. Wielu z nas w Polsce Chrześcijaństwo
kojarzy się, niejako automatycznie, z katolicyzmem, lecz, możecie
mi wierzyć, w tym wypadku jest jednak inaczej bowiem – jak lubię
podkreślać – ze strony katolików nigdy nie spotkała mnie żadna
przykrość.
Wiem
również, że za każdego nawróconego chrześcijanie mają
dodatkowe „punkty” u swego Boga, jest to poczytywane za wskazane
i słuszne upominać błądzących i nawracać grzeszników. Dla
mnie – jak również lubię podkreślać – rozmowy z ludźmi
takiego wyznania są niezwykle kształcące, pobudzają do refleksji
i, nie ukrywam, bardzo je lubię, jeśli odbywają się kulturalnie.
Jednak agresywny prozelityzm – nawracanie na swoją wiarę, czasem
mimo stanowczych
oporów nawracanego, jest zwyczajnie przykry.
Ostatnio
taka właśnie przykra niespodzianka czekała na mnie w mailu od
zupełnie obcej osoby. Owa osoba przysłała mi oklepany dość,
przyznaję, cytat z „Objawienia Jana”, i filmik na YT dotyczący
nawrócenia byłego okultysty. Przykro mi się zrobiło, ponieważ
miałam wrażenie, że osoba ta albo grozi mi spaleniem w siarce –
wszak Biblię można różnie interpretować, albo obraża moją
inteligencję sądząc, że po jednym filmiku tak nagle zawrócę z
mojej wybranej, wymedytowanej, wypracowanej i wystudiowanej ścieżki.
Pomijając już fakt, że filmów na YT nie mogę za bardzo oglądać,
zważywszy na prędkość transferu darmowego WiFi w centrach
handlowych, gdzie zażywam Internetu ;)
Natomiast
grzecznie poprosiłam w odpowiedzi, aby takich maili do mnie nie
wysyłać, bo, choć rozumiem, że to z troski, to ja osób obcych
nie nagabuję.
Odpowiedź
była wielce zaskakująca, bo osoba (nadal bez płci i imienia)
wysłała mi w odpowiedzi link do kolejnego filmu - „Byłem
gangsterem”. Ogarnęła mnie konsternacja niesamowita – czy osoba
ta uważa, że mam przeszłość kryminalną? Czy też to mogło być
wyznanie z jej strony? W takim zastanowieniu doczekałam maila
trzeciego, z którego można było przynajmniej wywnioskować, że do
czynienia mam z mężczyzną, o imieniu jednak wciąż nieznanym. Pan
ten, lecąc bezpośrednio na „ty” wytknął mi fakt, że mój
mail jest publicznie znany (no jak bym nie wiedziała!) i że jakiś
właściciel mojego tchnienia dał życie za mnie i co ja na to. Na
szczęście moja korespondencja z Panem Tajemniczym dobiegła końca
– na razie.
Niestety
dla tego Pana przy kolejnych próbach jego maile wylądują w spamie,
między reklamami materaców a „zachęta do praca przez Internet,
duży zarobki”. Nie dlatego, żebym coś miała, przeciwko
dyskusjom, rozmowom, rozważaniom, nawet (a może zwłaszcza)
inicjowanym przez inne osoby. Ale grzeczność wymaga przedstawić
się, odnosić się do rozmówcy tak, jak chcielibyśmy, by on się
odnosił do nas, nie lekceważyć go. Mam nieodparte wrażenie i
pewne poszlaki, że dla owego Pana nie byłam wcale partnerem w
dyskusji, ale kolejnym bluźniercą do nawrócenia „na taśmie”.
Żadnych konkretów (równie dobrze Pan ten mógł być wyznawcą
Latającego Potwora Spaghetti), żadnej uprzejmości, żadnego
szacunku.
Pamiętajcie
o tym, kochani Czytelnicy, pisząc do mnie, do redakcji gazety czy
strony internetowej, czy do kogokolwiek innego – wymiana maili,
listów, to też pewien rodzaj rozmowy, w którym obowiązuje
savoir-vivre, zwłaszcza, jeśli dotyczy tak subtelnego tematu jak
wiara i wyznanie. Jeśli chcecie taką rozmowę zacząć – róbcie
to z głową!
Pozdrawiam!
Siarka? - spalanie? ach, = sama alchemia duszy :)
OdpowiedzUsuńLOL, po cytacie o paleniu w siarce sadzac to moze byc ta sama osoba ktora pisala na emaila WK. Cena popularnosci i znak ze to co robisz, robisz dobrze bo jestes widziana jako zagrozenie ;) Kiedys w Londynie przed budynkiem w ktorym odbywala sie konferencja Federacji POganskiej albo Witchfest, miala miejsce cala dwudniowa akcja protestacyjna jakiegos odlamu chrzescijan. Agni
Tego maila dostali chyba wszyscy, ja również :D Jakaś produkcja taśmowa.
OdpowiedzUsuńFanatycy są wśród nas. Ciągle. I to mnie dziwi, bo wierzyłem, że ludzkość naprawdę się rozwija, a tu jednak okazało się, że tak nie jest, przynajmniej nie w każdym wypadku.
OdpowiedzUsuńArek.
Niestety, czasem mam wrażenie, że ludzkość się cofa w rozwoju.
OdpowiedzUsuńA sam też miałem styczność z takimi osobami "nawracającymi mnie na siłę", i to na żywo. I to nie obcymi, a współpracownikami. Ale po krótkim, acz stanowczym powiedzeniu "nie" co raczej do mnie nie podobne, był spokój :)
BB,
Michiru.
Produkcja tasmowa - jedym slowem poganstwo coraz bardziej popularne. Bedzie tego wiecej - warto sie przyzwyczaic. A potem kiedy poganstwo zyska w koncu taka popularnosc ze stanie sie normalne to ilosc tego typu emaili znowu zmaleje. BB Agni
OdpowiedzUsuńNie, no jakie "nawracanie"?? Czyżby nadawca chciał zaświadczyć o aż tak niskiej SWEJ inteligencji? - że wierzy, że taki mail i jakiś filmik są w stanie kogokolwiek nawrócić?
OdpowiedzUsuńEe. Chyba tylko zaklajstrował własne sumienie - że niby coś zrobił.
Ciekawe. Ja nie rozmawiam z chrześcijanami na temat wiary z jednego powodu: biblia nie jest dla mnie autorytetem ani słowem bożym. Traktuję ją jak jedną z wielu innych książek, ksiąg ludzi o innym wyznaniu. Nie rozumiem, dlaczego co niektórym wydaje się, że jak wyślą mi kawałek tej książki, to mnie nawrócą. A jakby im ktoś wysłał kawałek bajki o powtorze Spaghetti, to się nawrócą na tego potwora? To tak wygląda z mojej perspektywy.
OdpowiedzUsuń