16 stycznia 2013

Prozelityzm? Byle grzecznie!

"Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą" – pisał niegdyś Adam Mickiewicz, a okazuje się, że sprawa jest tak bardzo aktualna, zwłaszcza w kontaktach między ludźmi, którzy są sobie obcy lub prawie obcy.
Pisząc w internecie bloga, udzielając się na forach czy współtworząc stroną internetową czasem muszę swojego maila podawać, co jest zrozumiałe, nawet publicznie. (Na szczęście sprawy czasu wolnego i służbowe trzymam osobno.) Mimo to wciąż zadziwia mnie agresja, z jaką zwracają się do mnie niektórzy przedstawiciele niektórych wyznań chrześcijańskich. Wielu z nas w Polsce Chrześcijaństwo kojarzy się, niejako automatycznie, z katolicyzmem, lecz, możecie mi wierzyć, w tym wypadku jest jednak inaczej bowiem – jak lubię podkreślać – ze strony katolików nigdy nie spotkała mnie żadna przykrość.
Wiem również, że za każdego nawróconego chrześcijanie mają dodatkowe „punkty” u swego Boga, jest to poczytywane za wskazane i słuszne upominać błądzących i nawracać grzeszników. Dla mnie – jak również lubię podkreślać – rozmowy z ludźmi takiego wyznania są niezwykle kształcące, pobudzają do refleksji i, nie ukrywam, bardzo je lubię, jeśli odbywają się kulturalnie. Jednak agresywny prozelityzm – nawracanie na swoją wiarę, czasem mimo stanowczych oporów nawracanego, jest zwyczajnie przykry.

Ostatnio taka właśnie przykra niespodzianka czekała na mnie w mailu od zupełnie obcej osoby. Owa osoba przysłała mi oklepany dość, przyznaję, cytat z „Objawienia Jana”, i filmik na YT dotyczący nawrócenia byłego okultysty. Przykro mi się zrobiło, ponieważ miałam wrażenie, że osoba ta albo grozi mi spaleniem w siarce – wszak Biblię można różnie interpretować, albo obraża moją inteligencję sądząc, że po jednym filmiku tak nagle zawrócę z mojej wybranej, wymedytowanej, wypracowanej i wystudiowanej ścieżki. Pomijając już fakt, że filmów na YT nie mogę za bardzo oglądać, zważywszy na prędkość transferu darmowego WiFi w centrach handlowych, gdzie zażywam Internetu ;)
Natomiast grzecznie poprosiłam w odpowiedzi, aby takich maili do mnie nie wysyłać, bo, choć rozumiem, że to z troski, to ja osób obcych nie nagabuję.
Odpowiedź była wielce zaskakująca, bo osoba (nadal bez płci i imienia) wysłała mi w odpowiedzi link do kolejnego filmu - „Byłem gangsterem”. Ogarnęła mnie konsternacja niesamowita – czy osoba ta uważa, że mam przeszłość kryminalną? Czy też to mogło być wyznanie z jej strony? W takim zastanowieniu doczekałam maila trzeciego, z którego można było przynajmniej wywnioskować, że do czynienia mam z mężczyzną, o imieniu jednak wciąż nieznanym. Pan ten, lecąc bezpośrednio na „ty” wytknął mi fakt, że mój mail jest publicznie znany (no jak bym nie wiedziała!) i że jakiś właściciel mojego tchnienia dał życie za mnie i co ja na to. Na szczęście moja korespondencja z Panem Tajemniczym dobiegła końca – na razie.

Niestety dla tego Pana przy kolejnych próbach jego maile wylądują w spamie, między reklamami materaców a „zachęta do praca przez Internet, duży zarobki”. Nie dlatego, żebym coś miała, przeciwko dyskusjom, rozmowom, rozważaniom, nawet (a może zwłaszcza) inicjowanym przez inne osoby. Ale grzeczność wymaga przedstawić się, odnosić się do rozmówcy tak, jak chcielibyśmy, by on się odnosił do nas, nie lekceważyć go. Mam nieodparte wrażenie i pewne poszlaki, że dla owego Pana nie byłam wcale partnerem w dyskusji, ale kolejnym bluźniercą do nawrócenia „na taśmie”. Żadnych konkretów (równie dobrze Pan ten mógł być wyznawcą Latającego Potwora Spaghetti), żadnej uprzejmości, żadnego szacunku.

Pamiętajcie o tym, kochani Czytelnicy, pisząc do mnie, do redakcji gazety czy strony internetowej, czy do kogokolwiek innego – wymiana maili, listów, to też pewien rodzaj rozmowy, w którym obowiązuje savoir-vivre, zwłaszcza, jeśli dotyczy tak subtelnego tematu jak wiara i wyznanie. Jeśli chcecie taką rozmowę zacząć – róbcie to z głową!

Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. Siarka? - spalanie? ach, = sama alchemia duszy :)

    LOL, po cytacie o paleniu w siarce sadzac to moze byc ta sama osoba ktora pisala na emaila WK. Cena popularnosci i znak ze to co robisz, robisz dobrze bo jestes widziana jako zagrozenie ;) Kiedys w Londynie przed budynkiem w ktorym odbywala sie konferencja Federacji POganskiej albo Witchfest, miala miejsce cala dwudniowa akcja protestacyjna jakiegos odlamu chrzescijan. Agni

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego maila dostali chyba wszyscy, ja również :D Jakaś produkcja taśmowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fanatycy są wśród nas. Ciągle. I to mnie dziwi, bo wierzyłem, że ludzkość naprawdę się rozwija, a tu jednak okazało się, że tak nie jest, przynajmniej nie w każdym wypadku.
    Arek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, czasem mam wrażenie, że ludzkość się cofa w rozwoju.
    A sam też miałem styczność z takimi osobami "nawracającymi mnie na siłę", i to na żywo. I to nie obcymi, a współpracownikami. Ale po krótkim, acz stanowczym powiedzeniu "nie" co raczej do mnie nie podobne, był spokój :)
    BB,
    Michiru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Produkcja tasmowa - jedym slowem poganstwo coraz bardziej popularne. Bedzie tego wiecej - warto sie przyzwyczaic. A potem kiedy poganstwo zyska w koncu taka popularnosc ze stanie sie normalne to ilosc tego typu emaili znowu zmaleje. BB Agni

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, no jakie "nawracanie"?? Czyżby nadawca chciał zaświadczyć o aż tak niskiej SWEJ inteligencji? - że wierzy, że taki mail i jakiś filmik są w stanie kogokolwiek nawrócić?
    Ee. Chyba tylko zaklajstrował własne sumienie - że niby coś zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe. Ja nie rozmawiam z chrześcijanami na temat wiary z jednego powodu: biblia nie jest dla mnie autorytetem ani słowem bożym. Traktuję ją jak jedną z wielu innych książek, ksiąg ludzi o innym wyznaniu. Nie rozumiem, dlaczego co niektórym wydaje się, że jak wyślą mi kawałek tej książki, to mnie nawrócą. A jakby im ktoś wysłał kawałek bajki o powtorze Spaghetti, to się nawrócą na tego potwora? To tak wygląda z mojej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń