25 listopada 2014

Po co wiedźmom nadgodziny?

Wpis troszeczkę na luzie, bo jeszcze wracam do siebie po zatrważającej ilości nadgodzinów. Nadgodziny, niestety, przydarzają się czarownicom w takim samym stopniu, jak i wszystkim innym ludziom, więc czasem trzeba się nad nimi pochylić.

Dlaczego wiedźmy zostają po godzinach? Przede wszystkim czasem szef prosi. Oczywiście można odmówić, bo zmusić cię do niewolniczej pracy zgodnie z Kodeksem nikt nie ma prawa, ale jeśli szef ładnie prosi, to się nie odmawia. Po prostu. Na wszelki wypadek.

Poza tym niezostawanie po godzinach to też w pewnym sensie podcinanie gałęzi, na której siedzą wszyscy, bo jak projekt nie będzie na czas, to klient nie da kasy i firma upadnie, a nam nikt dofinansowania z budżetu państwa nie da. Pracownicy IT nie mają raczej przebicia w Warszawie pod Sejmem - słyszeliście kiedy o programistach rzucających brukiem, albo testerach podpalających opony? No właśnie.

Nadgodziny wiążą się z pieniądzami. A to dobrze, bo w grudniu są Święta. Jakie? Nieważne, wszak wiedźmy świętują je wszystkie, jak nie ze sobą, to z rodziną, jak nie z rodziną, to z przyjaciółmi i tak trzeba wszystkim kupić prezenty. W dodatku samoloty, autobusy i inne są drogie, a wiedźmy dużo podróżują.

W końcu ktoś musi zadbać, żeby Was wiedźma nie zaspamowała na blogu. Żeby się przymknęła raz na jakiś czas i nie dawała nowych wpisów. W końcu czarownica po nadgodzinach musi jeszcze czasem zadbać o kowen, spotkania, jedzenie i sen (przynajmniej część normalnej długości czarowniczego snu), więc chociaż z czymś musi zwolnić. Zwłaszcza, że jest czas niczyi, między Samhain a Yule, i w normalnym stanie czarowniczy organizm wpadłby w marazm i układanie się do zimowego letargu związanego z niedoborem UV. Czas ratować się solarium.

W związku z czym możecie podziękować nadgodzinom, które sprawiły, że Blog Czarowniczy zwolnił nieco obroty, ale nie cieszcie się za bardzo, bo wkrótce nadgodziny się skończą, a Sheilusia powróci na blog z wpisami przynajmniej 2 razy w tygodniu. Do zobaczenia ponownie wkrótce!


PS. Jeśli chcesz być na bieżąco z wpisami i wydarzeniami dotyczącymi Czarowniczego Bloga daj mu łapkę na Facebooku!

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ano, w Czasach Niczyich zdarza mi się wyskoczyć na 3 minutki, na doładowanie się ultrafioletem. Starczy potem na kilka tygodni i do Imbolca jakoś trzyma ;)

      Usuń
  2. Dwa razy w tygodniu?! I jak ja mam niby dotrzymać Ci kroku :>?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w Ciebie wierzę ;)
      Jak zaczniesz czytać więcej książek, będziesz miał więcej materiału XD

      Usuń
  3. Ciekawe kto będzie mnie karmił budyniem jak przez czytanie książek skończę jak bohaterowie "Martwicy mózgu" :>

    OdpowiedzUsuń