30 czerwca 2016

Małe chwilki oświecenia



Dzisiaj będzie trochę bardziej świetliście, niż zwykle, może nawet ciut "puszyście", ale mam nadzieję, że mi to wybaczcie. Ciałem (choć czasem zmęczonym upałem) i duszą wciąż jestem całkowicie zanurzona w pełni lata. Przesilenie świętowałam hucznie, z fantastycznymi przyjaciółmi i kochaną Rodziną, wcale nie czuje się, że dni są krótsze, niż kilka dni tamu. Raczej są coraz gorętsze. 

Wszystkie fotografie we wpisie zrobiłam sama, w ciągu kilku ostatnich dni, aparatem w komórce, nie dalej niż 300 m od domu, czyli w centrum Warszawy. Nie były przerabiane ani przepuszczane przez filtr..
Rześkość wiosny uleciała gdzieś już kilka tygodni temu i czas się trochę rozleniwić. Latem naturalnie zwalniamy obroty, wyjeżdżamy na urlopy, na wakacje. Niczym jaszczurki chowamy się w ocienionych alkowach lub przeciwnie - jak koty wygrzewamy się na słońcu. Naturalnie przychodzi nam wtedy zwolnić, przystanąć i rozejrzeć się wokół nas. Jeśli będziemy patrzeć wokół siebie uważnie, dostrzeżemy cuda, jakich wcześniej nie dostrzegliśmy.

Sąsiedzi - trzy pracowite trzmiele
Pozwólmy sobie na wyłączenie komórek, komputerów, odtwarzaczy muzyki. Nawet, jeśli jesteśmy w mieście i spowija nas uliczny hałas, a wokół błyskają tysiące świateł - dajmy się ponieść muzyce miasta i blaskowi latarni. W nich też jest coś z duszą, choć to z pewnością coś innego, niż na łonie dzikiej natury. Wszystko jednak stanowi nasze środowisko - to, w którym się obracamy i którego jesteśmy częścią. Pozwólmy więc sobie w tym swoim środowisku po prostu troszkę pobyć. Rozsmakować się w porannej kawie w biurze, odetchnąć zapachem sobotniej nocy - dostrzeżmy siebie, jako węzeł w wielkiej sieci powiązań, która łączy nas z naszym otoczeniem, światem i Bogami.


W mieście jest jednak wiele dzikiej przyrody, która czeka na odkrycie. Ona po prostu cały czas tam jest, tuż obok, chociaż zwykle nie zwracamy w ogóle na nią uwagi. Pochylone nad chodnikiem drzewa, zachwaszczony trawnik, nad którym bzyczą owady, pstrokaty klomb. Teraz, kiedy świat jest pełen zieleni, przystań nad pięknem natury. Jeśli mieszkasz na przedmieściach, na wsi, pewnie łatwiej się zwrócić wprost do Natury, która wręcz otacza człowieka ze wszystkich stron i powala swoim majestatem. Jednak i miejska wiedźma może (a czasem musi!) znaleźć dla równowagi tę otaczającą człowieka dzikość.


Choć nadal śmieszą mnie flufiki, kiedy błogosławią trawki wyrastające pomiędzy płytami chodnika, tak na prawdę myślę, że zieleń nasza powszednia tak na prawdę jest dla nas błogosławieństwem od Bogów. Pozwala nam złapać się tej ostatniej nitki, która w centrum wielkomiejskiej dżungli łączy nas z dziczą. Dlatego warto zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na nią naszymi dzikimi oczami. Oczami pragnącymi tej zieleni, dostrzegającymi jej piękno, będące echem wielkich lasów. A znaleźć ją można na prawdę wszędzie, tylko trzeba przystanąć na chwilkę, w tym czasie i miejscu, w którym jesteśmy i te oczy otworzyć.

Drzewo, przewrócone podczas letniej nawałnicy. Wydaje się słabe, skoro się przewróciło, ale spójrzcie, jak pochłonęło cegłę rosnąć wokół niej! Gdyby rosło jeszcze kilka lat, zniknęłaby zupełnie.
Dlatego mam do Was prośbę, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy. Kiedy już przeczytacie ten wpis, wyłączcie komputer, wyciszcie telefon i wyjdźcie z domu, chociaż na chwilkę. Będąc w tym czasie i w tym miejscu, otwórzcie szeroko swoje dzikie oczy i zobaczcie Naturę wokół siebie. Nawet, jeśli jest jej malutko, można ją dostrzec i podziwiać, tylko trzeba się zatrzymać na moment. Przystanąć i przyjrzeć się liściom na drzewie i kwiatom na klombie. Wystarczy dosłownie minuta, by poczuć tę nić łączącą nas z Wszechświatem. A wtedy, w tej chwili zadumy, można poczuć bliskość Bogów.

PS. Dziękuję pięknie wszystkim, którzy wspierają Projekt Wiccańskiego Kręgu! Powolutku człapiemy do przodu, mamy już ponad 16% potrzebnej kwoty. Liczymy na dalszą pomoc, więc przekazujcie wiadomość dalej. Dziękujemy!


0 komentarze:

Prześlij komentarz