15 stycznia 2018

Aukcja dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - ciągle trwa!

Spojrzałam ostatnio do swojej szkatuły z biżuterią - tą magiczną i tą zupełnie zwyczajną. I wtedy zobaczyłam to stare cudeńko.
Otóż od ponad 10 lat (a raczej już dobrych kilkanaście, sama już dobrze nie pamiętam) mam pewien drobiazg. Nie jest on ze szlachetnego kruszcu, prawdę mówiąc sama nie wiem z jakiego jest metalu (prawdopodobnie to stop cynku). Mimo to przez przez wiele lat towarzyszył mi na wiccańskiej ścieżce, nim jeszcze dokładnie na nią weszłam. To było lata, nim poznałam swoich arcykapłanów, o kowenie mogłam tylko marzyć. Wtedy o tradycji Wicca czytałam w internecie z wypiekami na twarzy.


Na festynie historycznym pewien pan sprzedawał takie unikatowe cudeńka właśnie. Byłam młodą dziewczyną, mieszkałam z rodzicami i nie chciałam kupować sobie pentakla. To znaczy chciałam, ale bałam się, że będzie zbyt kontrowersyjny, że wywołam jakąś awanturę, albo przynajmniej niekończące się dyskusje, że już kompletnie mi odbiło.


Swoją drogą pentakl zawsze wydawał mi się trochę... oklepany? Wicca w końcu nie utożsamia się wyłącznie z jednym symbolem, a wszystkie znane mi (wówczas głównie z internetu) czarownice albo już miały pentakl, albo właśnie o takim marzyły. Nie miałam więc nic przeciwko, aby nosić trykwetrę. Przeplatający się nieskończenie potrójny węzeł kojarzony z Magią Trójek - Potrójną Boginią, trzema wymiarami, trzema aspektami człowieka: ciałem, umysłem i duszą, w reszcie, z Prawem Trójpowrotu. Wydawała mi się IDEALNYM symbolem na początek mojej wiccańskiej drogi, a byłam już wtedy pewna, że chcę nią podążać. I faktycznie, nosiłam ją przez szereg lat.

2009 rok - ależ byłam wtedy młoda! Już wtedy miałam tę trykwetrę od dłuższego czasu
Od tamtego momentu minęło wiele lat. Aż łezka się w oku kręci, kiedy sobie o tym wspominam!
Dziś sama jestem arcykapłanką i prowadzę kowen. Dzisiaj sama jestem autorką bloga, prowadzę FanPage, współtworzę stronę "Wiccański Krąg". Na pewno wiecie też, że organizuję różne wydarzenia dla innych czarownic i magów - spotkania, warsztaty i konferencje.
I czasami, po cichutku, mam nadzieję, że komuś moja działalność pomaga tak, jak ja czerpałam wiedzę od innych, starszych stażem czarownic w necie.
Kiedy więc zobaczyłam ponownie ten wisior z symbolem potrójnego węzła uznałam, że powinien już mnie opuścić i iść w świat. Pomyślałam, że czas przekazać go komuś innemu. Osobie, którą symbol Magicznych Trójc, będzie prowadził dalszą drogą, tak jak kiedyś prowadził mnie. Że chciałabym, by ponownie stał się amuletem, przypominającym o wiccańskiej bądź magicznej ścieżce.
Żal jednak z pamiątką rozstawać się ot tak. Poza tym, komu konkretnie mogłabym go dać?


Szybko przyszło olśnienie. W styczniu mamy przecież genialne święto otwartych serc i jedności wszystkich Polaków i nie tylko. Jak więc nie przekazać datku dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?
Tak więc zdecydowałam się wystawić mój wisiorek z trykwetrą na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Cieszę się, że moja trykwetra będzie mogła być drogowskazem dla kolejnej młodej czarownicy. Cieszę się tym bardziej, że pieniądze z jej sprzedaży zostaną przekazane na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, co oznacza, że puszczenie wisiorka w obieg przyniesie światu wiele korzyści na raz.
Co prawda w niedzielę mieliśmy już Wielki Finał i Światełko Do Nieba już poszło, ale aukcje dla WOŚP jeszcze trwają. Aby licytować wisiorek macie jeszcze 10 dni.
Wszystkim, którzy już udostępnili informację o aukcji lub wzięli w niej udział - serdecznie dziękuję. Jesteście niesamowici!
Cena była podbijana już kilkadziesiąt razy! W chwili publikacji wpisu cena przekroczyła cenę minimalną ponad dziesięciokrotnie!
Już przeszliście moje najśmielsze marzenia.
Życzę sobie i nam wszystkim, aby WOŚP pobiła zeszłoroczny rekord (jak co roku).
Powodzenia na aukcji!

0 komentarze:

Prześlij komentarz