Czuję, jak wracam do równowagi.
Pierniki upieczone, prezenty kupione, i pierwszy porządny przymrozek z malowniczym szronem oznaczają, że czas pędzi ku zimie i Yule.
Jakoś w tym całym przedświątecznym szaleństwie, łatwiej mi wziąć oddech, taki prawdziwy, głęboki.
W końcu zaczynam znajdować czas na rzeczy, na które mi go brakło, a raczej który wolałam przespać. Czuję, że coraz bliżej do powtórnych narodzin Słońca, ba! czuję, je w sobie, gdzieś blisko, tuż pod powierzchnią. Nowe Słońce i Nowy Rok, wraz z nowymi szansami, nowymi okazjami i nadzieją, żeby wszystko było lepiej.
Pewnie, że i tak nie wyjdzie, ale to nie ważne. Ważne, by tę nadzieję i szansę sobie dać. By spróbować. Dlatego podejmuję zawieszoną na czas czasu niczyjego pracę nad przedsięwzięciami. Wcześniej wydawały się tylko wysysać ze mnie energię. Cóż za absurd, przecież to coś, co lubię i co daje mi radość, jak więc mogło mnie uwierać? Teraz, budząc się z zimowego snu, mogę ponownie zająć się nimi z entuzjazmem i satysfakcją, że robię coś co lubię.
Oczywiście nie mogę Wam zdradzić wszystkiego, bo nie byłoby potem dla Was niespodzianek. Ale mam kolejne pomysły na wpisy, kolejne tłumaczenia na Wiccański Krąg i nie tylko oraz kolejne recenzje - wszystko w drodze. Mam więc nadzieję, że to pulsujące gdzieś płytko pod powierzchnią Słońce przyniesie ze swoimi narodzinami jeszcze więcej sił i inspiracji!
Pierniki upieczone, prezenty kupione, i pierwszy porządny przymrozek z malowniczym szronem oznaczają, że czas pędzi ku zimie i Yule.
Jakoś w tym całym przedświątecznym szaleństwie, łatwiej mi wziąć oddech, taki prawdziwy, głęboki.
W końcu zaczynam znajdować czas na rzeczy, na które mi go brakło, a raczej który wolałam przespać. Czuję, że coraz bliżej do powtórnych narodzin Słońca, ba! czuję, je w sobie, gdzieś blisko, tuż pod powierzchnią. Nowe Słońce i Nowy Rok, wraz z nowymi szansami, nowymi okazjami i nadzieją, żeby wszystko było lepiej.
Pewnie, że i tak nie wyjdzie, ale to nie ważne. Ważne, by tę nadzieję i szansę sobie dać. By spróbować. Dlatego podejmuję zawieszoną na czas czasu niczyjego pracę nad przedsięwzięciami. Wcześniej wydawały się tylko wysysać ze mnie energię. Cóż za absurd, przecież to coś, co lubię i co daje mi radość, jak więc mogło mnie uwierać? Teraz, budząc się z zimowego snu, mogę ponownie zająć się nimi z entuzjazmem i satysfakcją, że robię coś co lubię.
Oczywiście nie mogę Wam zdradzić wszystkiego, bo nie byłoby potem dla Was niespodzianek. Ale mam kolejne pomysły na wpisy, kolejne tłumaczenia na Wiccański Krąg i nie tylko oraz kolejne recenzje - wszystko w drodze. Mam więc nadzieję, że to pulsujące gdzieś płytko pod powierzchnią Słońce przyniesie ze swoimi narodzinami jeszcze więcej sił i inspiracji!
Ilustracja pochodzi z archiwum prywatnego |
PS. Pamiętajcie, żeby zalajkować Blog Czarowniczy na Facebooku!
PPS. Już 7 dzień nie kupiłam papierosów!
Czuję dokładnie to samo. Dzisiaj zatęskniłem za yulowymi piosenkami, ale jeszcze trochę czekam, żeby zacząć ich słuchać :D
OdpowiedzUsuńArek