26 stycznia 2015

Narzekam na każdy sposób!

Przed weekendem był podobno "Dzień Bez Narzekania", co stało się przyczynkiem do początku mojej dyskusji na ten temat z Nefrestim i Mojmirą, że narzekanie może mieć swoje pozytywne aspekty. Nie dane mi się było w nią, niestety, mocniej zaangażować, zwłaszcza, że im więcej nad nią myślałam, tym więcej szalonych pomysłów o tym, na jakie sposoby można narzekać, przychodziło mi do głowy...
Niech więc poniższa lista narzekań rozmaitych stanie się głosem w tej dyskusji.
Nie skupiajmy się na negatywach, ale na tym, co może z narzekania wyjść pozytywnego.
No i nie traktujmy ani marudzenia, ani niniejszego wpisu zbyt poważnie ;)

Narzekanie w perspektywie - chyba moje ulubione, ale trzeba narzekać dość często na to samo... albo przynajmniej pamiętać, na co się marudziło jakiś czas temu. Chodzi przede wszystkim o to, żeby dostrzegać, że w miarę upływającego czasu jednak wiele się zmienia. I to na lepsze. Krnąbrne dzieci dojrzewają, karłowate drzewka - rosną, a słynne "polskie drogi" wyrównują się. Oczywiście nadal można narzekać, że jest źle - w końcu nic nas nie zadowoli w pełni. Ale zawsze warto odnotować, że jest lepiej.

Narzekanie z nadzieją - truje cię coś, co prawda, i ciężko się z tym żyje, ale na horyzoncie już widać zmiany. Moim ulubionym przypadkiem jest narzekanie na pogodę i porę roku, które przecież się tak często zmieniają! Dzięki cyklicznym zmianom możemy co prawda trochę zrzędzić na coś, na co teraz nie mamy wpływu, bo zawsze przychodzi, jak plucha jesienią, ale i możemy dzięki nim spoglądać w przyszłość, bo przecież znów nadejdzie wiosna. Po każdej nocy przyjdzie dzień. A po sesji - wakacje. Nie ma co się łamać.

Narzekanie na wspominki - czyli narzekasz, ale przy okazji odwołujesz się do dawnych wydarzeń. Można sobie wtedy pięknie powspominać, co tam miało niegdyś miejsce, a narzekanie staje się jedynie pretekstem. Na przykład marudzisz, że taka pogoda okropna... a przecież była kiedyś taka piękna złota jesień... poszliśmy wtedy na ten romantyczny spacer...
Można wtedy przywołać najpiękniejsze wspomnienia, co zawsze poprawia humor.

Narzekanie kreatywne - gdy pojękiwanie staje się pretekstem do szukania (i znajdywania!) rozwiązań. Często bowiem narzekamy na coś, czemu możemy łatwo zaradzić. Narzekanie na swoje własne wady często można przekuć na coś pozytywnego i zmotywować się wreszcie do zmian. Może uda się nam zainspirować do zmian na lepsze naszych partnerów, przyjaciół, czy członków rodziny, zwłaszcza w tych obszarach, które nas wkurzają? A może denerwuje cię brak rozwiązań? Bałagan? Weź się do pracy i rozwiąż swój problem sam!

Narzekanie refleksyjne - bardzo ważne, chyba najważniejsze (i najbardziej na serio) w tym wpisie. Jeśli narzekasz często, jeśli coś cię ciągle irytuje, jeśli nie możesz się z czymś pogodzić... może warto się zastanowić dlaczego tak jest? Jak mogę to zmienić? Co zrobić ze swoją sytuacją, żeby ją poprawić? Jeśli mimo starań, rozmów i prób pokonania narosłych między ludźmi barier, wciąż narzekamy i męczymy się ze swoim partnerem, może czas rozejść się, albo przynajmniej porządnie przemyśleć przyszłość (wspólną, lub rozdzielną)? Jeśli szef i obowiązki służbowe doskwierają coraz bardziej i bardziej, może znaleźliśmy się na złej ścieżce kariery? Może powinniśmy zmienić zawód, albo chociażby firmę i otoczenie? Czasem warto zastanowić się, z czego nasze narzekanie wynika i że, być może, należy zmienić sporo w swoim życiu, jeśli chcemy męczyć się mniej? Oczywiście, takie decyzje nie mogą być dyktowane wyłącznie tym, czy na coś marudzimy, czy nie, ale na pewno może się stać przyczynkiem, pewnym punktem wyjścia dla dalszego rozważenia dręczącego nas tematu. Kiedy jednak zaczniemy się nad tym zastanawiać, pamiętajmy, że prócz minusów, zawsze znajdzie się też jakiś plus.

PS. Jeśli wpis Ci się podobał, daj łapkę Czarowniczemu Blogowi na Facebooku!

1 komentarz:

  1. Sheiluś, tylko dwa ostatnie to prawdziwe narzekania. Reszta to wcale nie narzekania, bo idea nie-narzekania, to właśnie dostrzeganie, że może czasem nie jest świetnie, ale nie jest też najgorzej i będzie lepiej ;)

    Arek

    OdpowiedzUsuń