20 stycznia 2015

Odejść... i co dalej?

Około miesiąc temu powstał wpis, który cieszył się niezłą nawet popularnością, zawierający różne przemyślenia związane z odejściem z kowenu. Pomyślałam sobie, że warto pociągnąć trochę temat i zastanowić się nad inną kwestią. Jeśli już odszedłem z kowenu - co dalej?
Po raz kolejny zaznaczam, że to wyłącznie moje pomysły i wnioski, więc zachęcam do dyskusji

To przede wszystkim zależy od powodów, z jakich się odeszło. Ważne jest jednak, przede wszystkim, danie sobie trochę czasu. Inicjacja w Wicca wiąże się bezpośrednio z inicjacją w kowen - konkretną grupę ludzi. Potrafi ona w tej grupie wytworzyć bardzo silne więzy, tym silniejsze, jeśli ktoś ma szansę dodatkowo popracować z nią jakiś czas. Jeśli dzieje się coś, co w końcu powoduje rozejście się naszej drogi z kowenem, to zwykle są to bardzo ważne sprawy. Warto po takich wydarzeniach odpocząć, odetchnąć. Pohamować entuzjazm, żeby ruszać do nowego kowenu, ale też nie zniechęcać się od razu. Po prostu dać sobie spokój na jakiś czas i zająć się innymi rzeczami.

Często kowen pochłania dużo czasu, jeśli nie czujemy się komfortowo - tym częściej może wpływać na samopoczucie i inne nasze codzienne sprawy. Zanim podejmie się kolejne ważne decyzje, warto zawsze najpierw uporządkować zwykłe, ziemskie sprawy. Zaangażuj się w pracę, zwróć uwagę na sprawy rodzinne, spotkaj się z przyjaciółmi. Może warto jeszcze raz przeczytać ulubione książki, albo wrócić do porzuconego kiedyś hobby? Często ścieżka duchowa, która nie jest dobrze ułożona i którą trzeba zmienić, może wywracać wiele spraw do góry nogami i to w bardzo negatywny sposób. Oczywiście przemyślenie swoich ziemskich, najbardziej przyziemnych spraw zaleca się zawsze osobom dopiero wchodzącym po raz pierwszy na drogę duchowych poszukiwań, ale to inny, szeroki temat...

Jeśli zechcemy po tym odpoczynku wrócić na wiccańską ścieżkę, trzeba zrobić solidny rachunek sumienia. Co poszło nie tak? Dlaczego nasze drogi się rozeszły? Zaważyły względy emocjonalne? Towarzyskie? Nie mogłem się zgodzić na coś? Może mój kowen nie zgadzał się ze mną? Atmosfera i układ? Względy logistyczne - za daleko? Za długi dojazd? Ale też, co nie mniej ważne - co było pozytywnego? Co mi to dawało/daje? Jakie były dobre chwile? Co mi się podobało? Jakie swoje nadzieje i marzenia udało mi się spełnić? Warto się nad tymi aspektami zastanowić, przemyśleć je, przemedytować. Wyłoni się z nich ostatnia i najważniejsza kwestia - czy Wicca jest dla mnie? Czy to nie była dobra dla mnie ścieżka, tradycja, czy może tylko trafiło mi się na nie ten kowen, na nie odpowiednich ludzi? To oczywiście nie znaczy, że w kowenie musiały się dziać jakieś dantejskie sceny (choć niestety, i tak czasem bywa), ale może po prostu nie dopasowaliście się.

Kiedy stwierdzisz, że Wicca nadal jest drogą dla Ciebie, pewnie zechcesz poszukać nowej grupy i nowych nauczycieli. Masz o tyle lepiej niż za pierwszym razem, że znasz 'procedurę', ale o tyle trudniej, że masz za sobą 'burzliwą przeszłość'.  Wiesz już, że trzeba być niezwykle ostrożnym. Warto, jeśli jest taka możliwość, poznać kowen przed inicjacją. Pamiętaj o Drugiej Opinii - masz prawo do informacji i do sprawdzania wszystkiego podwójnie, potrójnie, wiele razy. Jeśli rozstanie z poprzednim kowenem stało się powodem pewnego zawodu, tym bardziej bądź ostrożny, ale pamiętaj, że jeśli czujesz, że Wicca jest dla Ciebie, warto chociaż rozejrzeć się, spotkać się, porozmawiać i zapoznać się z innymi wiccanami.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że na każdym etapie pojawią się osoby, które dalej nie pójdą. Że okaże się, że dla kogoś ścieżka duchowa nie jest tak ważna, jak praca czy rodzina. I w porządku, nie każdy z nas może być wielkim duchowym przewodnikiem czy osiągać oświecenie, albo przynajmniej nie w tym życiu. Na pewno też są osoby, które po przygodzie z wiccańskim kowenem dochodzą do wniosku, że to nie dla nich droga, więc zaczynają się interesować innymi tradycjami, poszukują nowych możliwości duchowego rozwoju. Mam nadzieję, że znajdują swoje ścieżki i są dzięki nim bogatsi i szczęśliwi.

Myślę, że dla każdego z nas gdzieś jakaś odpowiednia droga się znajduje.
Trzeba jej szukać, żeby ją odnaleźć.
Ale przy takiej mnogości dróg, zdarza się pobłądzić.


PS. Fanpage Bloga Czarowniczego na Facebooku ma już ponad 100 lajków! Pięknie dziękuję wszystkim czytelnikom!

2 komentarze:

  1. Piszesz 'Często ścieżka duchowa, która nie jest dobrze ułożona i którą trzeba zmienić, może wywracać wiele spraw do góry nogami i to w bardzo negatywny sposób'. zgadzam sie z naciskiem na negatywny sposob. Ale sciezka dobra i dobrze ulozona moze tez wywalic wiele spraw do gory nogami bo w koncu ma nas rozwijac a to sie wiaze ze zmianami, nie tylko w zyciu ale i z nas samych bedzie wychodzilo to wszystko co powinnismy w sobie zmienic bo jest zlke lub nie potrzebne wiec wewnetrzny chaos na dobrze ulozonej sciezce tez moze sie zdazyc. Jak sobie z nim nie poradzimy to wtedy odpadamy. Jesli sobie poradzimy to zminay nawet jesli na pcozatku wydaja sie ciezkie prowadza do pozytywnych rozwiazan. :) BB Agni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dlatego napisałam o tym, że "może wywracać wiele spraw do góry nogami i to w bardzo negatywny sposób" - bo może i w pozytywny, jak o tym piszesz ;)
      Ale to kolejny, szeroki temat...

      Usuń