Po dłuższym namyśle stwierdziłam jednak: okej, ostatecznie wpisu o niewiccańskich tradycjach czarostwa na Blogu Czarowniczym nie będzie. Będzie za to wpis o tym, dlaczego wpisu o niewiccańskich tradycjach czarostwa nie będzie.
Cała sprawa jest z resztą o wiele mniej skomplikowana, niż powyższe oświadczenie. Nie znam się na wszystkim i wcale nie zamierzam.
Jasne, warto swoją wiedzę poszerzać, ale mam świadomość tego, że nigdy nie posiądę wiedzy odpowiedniej, by się wypowiadać na każdy temat, żeby móc podjąć dyskusję na temat wszystkich czarowniczych tradycji. Po prostu się nie da.
Niemożliwym jest posiadanie całej wiedzy, albo wiedzy o wszystkim - mózg by mi się chyba zagotował. Oczywiście są tacy, którzy uważają, że oni taką wiedzę mają. Gdzie się nie rzuci kamieniem, tam wyrastają, jak grzyby po deszczu, fora, strony i blogi o wszystkim. Runy? - Spoko! Dark Wicca? - Jestem ekspertem! Sigile i servitory? - Pół życia się tego uczyłem! Wiccański rytuał herbaty? - Dawać czajniczek! Voo Doo? - Mam ciotkę w Nowym Orleanie! Clan Tubal Caina? - Mam korzenie w tej tradycji!
Trudno się potem dziwić, że połowa informacji płynących od takich osób to wyssane z palca bzdury, wynikające z niewiedzy. Albo wręcz zwykła ściema.
Nie da się bowiem ukryć, że jak coś jest od wszystkiego, to jest do niczego. Nie można zajmować się wszystkim na raz i oczekiwać, że da to jakikolwiek pożądany rezultat. Zdobywając wiedzę na raz o wszystkim, nie ma szansy na jej weryfikację, sprawdzenie i utrwalenie. Tradycji magicznych jest bowiem cała masa. W samych ramach Zachodniej Tradycji Magicznej jest ich całe mnóstwo. Zaczynając od systemów w zakonach magicznych, Wicca i czarostwo wiccopodobne, rdzenne czarostwo ludowe... lista ta zdaje się nie mieć końca. Do tego trzeba jeszcze dodać szamanizm syberyjski, który jest bardzo niejednolity, bo co plemię, to trochę inny system. Podobnie z szamanami Ameryki i Afryki oraz magią tamtejszych plemion. Santeria i Voo Doo. Południowy Wschód z fascynującymi Gardnera Indonezją, Borneo i Sri Lanką. Japonia, z właściwą tylko sobie mieszanką Shinto i Buddyzmu. Tego nawet nie da się zacząć ogarniać.
Nie chcę też w typowy dla wielu osób sposób, stosować zasady "Nie znam się, więc się wypowiem". Jako czarownica, kapłanka i wiccanka wysłuchałam dość bzdur na temat swojej własnej ścieżki, chociaż zwykle nie wynikały one ze złośliwości, ale po prostu braku wiedzy i doświadczenia. Ze swojej strony nie chcę więc szerzyć informacji fałszywych, choćby nie wiem, w jak dobrej wierze były opublikowane. Nie chcę nikogo urazić, niczyjej ścieżki umniejszać, żadnej magii nie pomieszać, nie wchodzić w kompetencje innych czarownic ani innych kapłanów.
Mam nadzieję, że rozumiecie moje podejście. Po prostu chcę ze wszystkimi Czytelniczkami i Czytelnikami żyć w zgodzie i uczciwie, a gdybym chciała zrobić wpis o innych tradycjach magicznych nie mogłabym pozostać uczciwa wobec nich, wobec Was, a już na pewno nie wobec siebie.
Tym z Was, którzy szukają informacji o innych ścieżkach życzę powodzenia i mam nadzieję, że traficie na swojej drodze na uczciwych i kompetentnych ludzi, którzy odpowiedzą na wszystkie Wasze pytania. Oczywiście zostaję przy tym Waszym ekspertem od Wicca, bo w tym mam kompetencje i na pytania z nią związane będę cierpliwie odpowiadać. No i oczywiście cieszyć się, kiedy Wy będziecie te odpowiedzi czytać.
Ilustracja pochodzi z serwisu Bochenia |
0 komentarze:
Prześlij komentarz